Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie uchylił decyzję ministra transportu, który odmówił rodzinie dawnych potentatów finansowych prawa do gruntu pod stadionem Narodowym. W latach 40. ubiegłego wieku Chowańczakowie utracili prawa do terenu, na którym stoi obecnie stołeczna arena. Od kilku lat walczą o jego odzyskanie. Możliwe, że po kolejnym korzystnym wyroku sądu uda im się to osiągnąć.

Ministerstwo Transportu czeka teraz na pisemne uzasadnienie wyroku. Gdy dotrze ono do resortu, zapadnie decyzja o ewentualnym złożeniu skargi do Naczelnego Sądu Administracyjnego.

Ministerstwo twierdzi, że ziemia, na której stoi arena, to teren użyteczności publicznej, a Chowańczakowie nie byliby tam w stanie wybudować stadionu. Co ciekawe, sąd nie zgodził się z tym argumentem. Stwierdził, że Andrzej "Arpad" Chowańczak, był na tyle bogaty, że bez żadnych problemów mógłby postawić obiekt dorównujący wielkością Stadionowi Narodowemu.

Środowy wyrok przybliża nas do ostatecznego, odwlekanego od kilku lat rozstrzygnięcia tej sprawy. Rozwiązania są dwa. Skarb Państwa może wypłacić Chowańczakom miliard złotych - według ekspertów, tyle jest warta ziemia pod areną. Drugie wyjście to oddanie rodzinie gruntu wraz z częścią Stadionu Narodowego. Pełnomocnik Chowańczaków zaznacza, że oba rozstrzygnięcia byłyby satysfakcjonujące dla jego klientów.

Jeśli potomkowie dawnych potentatów finansowych nie dostaną pieniędzy, to mogliby ewentualnie dzierżawić Stadion narodowy Państwu lub dostać od niego odszkodowanie w nieruchomościach, które stanowiłyby równowartość utraconej przed wojną ziemi.

Pierwszy korzystny dla Chowańczaków wyrok zapadł w 2010 roku. Ówczesny minister infrastruktury uznał jednak, że grunt jest własnością skarbu państwa i nie przekazał go domagającej się tego rodzinie.