W poniedziałek prokuratura w Lublinie ma wydać wniosek o przeprowadzenie sekcji zwłok 16-letniej klaczy Amry. To trzeci koń, który padł w Janowie Podlaskim. Po śmierci klaczy w tej prestiżowej stadninie minister rolnictwa mówi o "możliwym celowym działaniu". Krzysztof Jurgiel zwrócił się do prokuratora generalnego o nadzór nad śledztwem w sprawie. "Być może komuś zależy na tym, żeby pokazać, że tamci byli kompetentni, a ci nie wiedzą i konie przy tym wszystkim giną" - mówi Andrzej Dera z kancelarii prezydenta, odnosząc się do niedawnej głośnej sprawy wymiany doświadczonych szefów stadniny. Były minister rolnictwa Marek Sawicki zwraca uwagę, że pierwszy z koni padł jeszcze przed wymianą szefów stadniny. Jej były prezes zapewnia, że śmierć trzeciej klaczy „to nieszczęśliwy przypadek, a nie ingerencja człowieka".

Były minister rolnictwa Marek Sawicki zauważa, że pierwszy koń padł jeszcze zanim doszło do zmiany dyrektorów stadniny. Jak twierdzi, wtedy pojawiały się głosy, że śmierć konia wskazuje na zaniedbania. Najpierw minister Jurgiel mówił, że jest to kwestia polityczna i że za śmierć Pianissimy (pierwszego konia, który padł w stadninie - przyp. red.) odpowiada bezpośrednio prezes - mówi Sawicki. Według byłego ministra za stan koni w stadninie odpowiadają konkretni opiekunowie. Najważniejsze jest doświadczenie, a nie sympatia nowych prezesów. To musi być rzeczywiście fachowiec, który zauważy, że coś się dzieje - twierdzi były minister rolnictwa. I komentuje oświadczenie ministra rolnictwa Krzysztofa Jurgiela z PiS, że zwraca się on o osobisty nadzór nad sprawą do Prokuratora Generalnego: Najpierw (minister rolnictwa Krzysztof Jurgiel - przyp. red.) obwiniał szefów stadnin, teraz chce śledztwa. 

Tymczasem poprzedni szef stadniny w Janowie Podlaskim Marek Trela nie podejrzewa, że ktoś mógł przyczynić się śmierci konia. Bezpośredniego czynnika ludzkiego typu zatrucie konia - zupełnie nie można takiego (wniosku - przyp. red.) wyciągać - mówi.

Wczoraj minister rolnictwa i rozwoju wsi Krzysztof Jurgiel nie wykluczył jednak w specjalnym oświadczeniu "działania osób trzecich" w tej sprawie. Aby wyjaśnić sprawę śmierci konia zwrócił się do prokuratora generalnego o objęcie śledztwa nadzorem. Według Jurgiela to właśnie Zbigniew Ziobro powinien pomóc w ustaleniu wszystkich okoliczności śmierci trzech cennych klaczy ze stadniny w Janowie Podlaskim.

Sprawę śmierci konia musi wyjaśnić drobiazgowe śledztwo - mówi tymczasem Andrzej Dera z kancelarii prezydenta. Być może komuś zależy na tym, żeby właśnie pokazać, że rzeczywiście tamci byli kompetentni, a ci nie i konie przy tym wszystkim giną - twierdzi. 

Klacz urodziła źrebaka, "była pod stałym nadzorem"

Klacz Amra, przebywająca w ramach dzierżawy w stadninie koni w Janowie Podlaskim (Lubelskie), padła prawdopodobnie z powodu martwicy jelit. 

Pomimo natychmiastowej pomocy weterynaryjnej oraz niezwłocznego transportu do specjalistycznej kliniki w Warszawie klaczy nie udało się uratować - poinformowała w sobotę Agencja Nieruchomości Rolnych. Wcześniej Amra urodziła ogiera. Amra od momentu porodu, który odbył się 24 marca br., była pod stałym nadzorem. Obecnie trwa postępowanie, mające na celu wyjaśnienie okoliczności zgonu klaczy - napisano w oświadczeniu ANR. O śmierci klaczy władze stadniny w Janowie Podlaskim zawiadomiły bowiem prokuraturę.

Śmierć kolejnej klaczy

W podobnych okolicznościach i z podobnych powodów 17 marca padła klacz Preria, która w ramach dzierżawy przebywała w Stadninie Koni Janów Podlaski. Jak informowała wtedy Agencja Nieruchomości Rolnych, stało się to "w wyniku nagłego zachorowania" i "pomimo natychmiastowej pomocy weterynaryjnej oraz niezwłocznego transportu do specjalistycznej kliniki, klaczy nie udało się uratować". Sprawa padnięcia Prerii również została dołączona do śledztwa prowadzonego przez Prokuraturę Okręgową w Lublinie.

Obie klacze - Preria i Amra - należały do stadniny koni Halsdon Arabians, której właścicielką jest stała bywalczyni dorocznej aukcji koni arabskich Pride of Poland  w Janowie Podlaskim Shirley Watts (żona perkusisty zespołu Rolling Stones). Oba konie zostały niegdyś kupione przez Watts właśnie na aukcjach w Janowie.

W październiku 2015 r. w podobnych okolicznościach, z powodu skrętu jelit, padła inna utytułowana klacz janowskiej stadniny - Pianissima.

Śmierć Pianissimy, której wartość Agencja Nieruchomości Rolnych wyceniła na 3 mln euro, była jednym z powodów odwołania ze stanowiska długoletniego szefa stadniny Marka Treli. Dopuszczenie do śmierci klaczy było - w ocenie ANR - przejawem braku nadzoru weterynaryjnego.

Prezesi stadnin koni arabskich: Marek Trela z Janowa Podlaskiego i Jerzy Białobok z Michałowa oraz inspektor ds. hodowli koni Anna Stojanowska zostali zdymisjonowali przez prezesa ANR 19 lutego. Decyzja ta spotkała się z oburzeniem środowiska w kraju i za granicą, wiele krytycznych głosów padło ze strony polityków opozycji i mediów.

(mal)