Prawie 200 świadków przesłuchało już 5 prokuratorów badających sprawę zachorowań na sepsę w jednostce wojskowej w Skwierzynie w Lubuskiem. Prokuratorzy sprawdzają także, czy młodzi żołnierze padali ofiarami „fali”.

Na razie nie są znane wyniki tych przesłuchań. Prokuratura nie chce zdradzać zbyt wielu szczegółów, a na rozmowę żołnierzy z reporterem RMF nie zgodził się dowódca jednostki. Wiadomo jednak, że szeregowych pytano głównie o to, jak im się żyje w koszarach: zaczynając od warunków socjalno bytowych, poprzez kwestie wyżywienia, higieny, na sprawie codziennego szkolenia wojskowego związanego z ewentualnym nadmiernym wysiłkiem kończąc.

Pojawiła się także sprawa fali. Mało prawdopodobne jednak, by mówili o niej żołnierze, którzy nie przechodzą jeszcze do rezerwy. W związku z tym niezależnie od przesłuchań zbierane są dokumenty, które trafią na biurka ekspertów z zakładu medycyny sądowej. Być może odpowiedzą oni na pytanie, czy cztery przypadki sepsy to zgodnie z opinią armii tylko zbieg okoliczności.

Przypomnijmy. Sepsę zwaną także posocznicą wykryto u czterech żołnierzy z jednostki w Skwierzynie. Wszyscy trafili na oddział intensywnej opieki medycznej. Dwóch z nich opuściło już szpital – jeden został przeniesiony na oddział zakaźny, a kolejny trafił do Wojskowego Instytutu Medycznego w Warszawie.