Pięcioosobowa rodzina spędzająca wakacje w Tatrach zażyczyła sobie, by helikopter TOPR-u zabrał ją z Orlej Perci - dowiedział się reporter RMF FM Maciej Pałahicki. Turyści jako uzasadnienie swojej prośby podali, że są zmęczeni. Oszukali też ratowników, twierdząc, że jedna z osób znajdujących się na szlaku jest skrajnie wyczerpana i ma problemy z sercem.

W piątek pod wieczór do TOPR-u zatelefonował turysta znajdujący się na Orlej Perci. Mężczyzna poprosił o pomoc dla swojej 50-letniej żony. Stwierdził, że jest ona wyczerpana i nie może zejść ze szlaku o własnych siłach. Ratownicy zaproponowali, że przyjdą na miejsce i sprowadzą kobietę na dół. Wtedy turysta stwierdził, że stan jego żony gwałtownie się pogorszył i ma ona dolegliwości sercowe. W takiej sytuacji TOPR-owcy podjęli decyzję o wysłaniu na miejsce śmigłowca. Kiedy usłyszał o tym mąż turystyki, zażyczył sobie, by ratownicy zabrali także jego, dwóch dorosłych synów i narzeczoną jednego z nich. Ratownicy oczywiście odmówili.

Na pokład śmigłowca zabrano jedynie 50-letnią kobietę. Jak się okazało, nie miała ona takich problemów ze zdrowiem, o jakich mówił jej mąż. Po wylądowaniu stwierdzili u niej jedynie podwyższone ciśnienie.

"Takich przypadków jest coraz więcej"

TOPR-owcy alarmują, że turyści coraz częściej traktują ich jak taksówkarzy. Część turystów decyduje się na wycieczki ponad swoją własną miarę mając świadomość tego, że nawet jeśli oni nie są w stanie fizycznie wytrzymać takiej wycieczki, to po prostu wystarczy zadzwonić do pogotowia i wezwać śmigłowiec. Wręcz kiedyś spotkałem się z prośbą od pani: "Panowie, podstawcie mi tu śmigłowiec. Mnie nic nie jest, ale ja nie jestem w stanie zejść - mówi w rozmowie z naszym reporterem Maciejem Pałahickim ratownik TOPR Andrzej Maciata.

Ratownik przypomina, że śmigłowiec używany jest wyłącznie w sytuacjach zagrożenia życia. Używamy go też wtedy, gdy wiąże się to z długotrwałą akcją ratunkową w bardzo trudnym terenie - dodaje. Teren Przełęczy Jasińskiego to jest Orla Perć - teren jest trudny. Zapadająca noc oraz spodziewane opady deszczu uzasadniały użycie śmigłowca, ale tylko i wyłącznie do transportu tej pani, a nie do transportu całej piątki - podkreśla Maciata.