36-letni mieszkaniec Ostródy został oskarżony o nielegalne przechowywanie na swojej posesji armaty. Na trop mężczyzny wpadli prokuratorzy, którzy prowadzili postępowanie w sprawie polskiego wątku śledztwa dotyczącego Andersa Breivika, zamachowca z Norwegii.

Jak powiedział szef Prokuratury Rejonowej w Ostródzie Zdzisław Łukasik, armatę badali biegli z Wojskowego Instytutu Technicznego Uzbrojenia. Ocenili, że stanowi ona broń, na którą wymagane jest zezwolenie - nie jest bowiem repliką.

Właściciel armaty twierdzi, że dostał ją 10 lat temu na Polach Grunwaldzkich, od nieznanego mu człowieka.

Proces w tej sprawie rozpocznie się 16 sierpnia. Za nielegalne posiadanie broni palnej mieszkańcowi Ostródy grozi do 8 lat więzienia.

Polski trop w norweskim śledztwie

Na ślad 36-latka wpadli polscy prokuratorzy, którzy zajmowali się polskim wątkiem śledztwa w sprawie Andersa Breivika. Udało im się ustalić, że oskarżany o zabójstwo dziesiątek osób Norweg zaopatrywał się w chemikalia w sklepie internetowym w Polsce. Śledczy zaczęli sprawdzać innych klientów sklepu i w ten sposób trafili do właściciela armaty spod Ostródy.

Rok temu Norweg użył około tony materiałów wybuchowych i dokonał zamachu bombowego w dzielnicy rządowej Oslo. Zginęło wtedy 8 osób. Kilka dni później, na wyspie Utoya, doszło do kolejnej masakry - Breivik zastrzelił tam 69 osób.