Zamiast ustawowych 30 dni, średnio rozpatrzenie sprawy zajmuje 4-5 miesięcy, a w największych miastach - nawet 8 miesięcy. Samorządowe Kolegia Odwoławcze decydują o ważnych życiowo sprawach obywateli, którzy np. na decyzje w sprawach socjalnych muszą długo czekać. Problemem jest rosnąca liczba spraw rozpatrywana przez SKO, przy braku wzrostu zatrudnienia w urzędach. Brakuje ok. 20 proc. urzędników. Bez reakcji rządu sytuacja będzie coraz trudniejsza – SKO to tykająca bomba problemów obywateli.

Czym są SKO?

Samorządowe Kolegia Odwoławcze są organami wyższego stopnia w rozumieniu kodeksu postepowania administracyjnego. Zajmują się rozpatrywaniem odwołań, zażaleń od decyzji zapadłych w organach pierwszej instancji samorządowej. W kraju jest 49 takich urzędów.

Przykładowo, gdy nie zgadzamy się z decyzją urzędu o wymiarze podatku od nieruchomości, wówczas składamy odwołanie od tej decyzji właśnie do Samorządowego Kolegium Odwoławczego.

Spraw, którymi zajmują się kolegia jest pełna paleta, bo są to niemal wszystkie kwestie, z którymi obywatele stykają się w organach samorządu terytorialnego. W RMF FM tłumaczy to prezes Krajowej Reprezentacji Samorządowych Kolegiów Odwoławczych, a także prezes SKO w Warszawie Tomasz Podlejski.

Są to wszelkiego rodzaju sprawy pomocy społecznej, jak zasiłki celowe, domy pomocy społecznej, dodatki mieszkaniowe, świadczenia rodzinne i oczywiście najbardziej popularne w ostatnim okresie - dodatki węglowe, elektryczne, dodatki osłonowe. Ale to nie tylko to, bo są to również podatki od nieruchomości, od środków transportu, nawet od psów. Jest to działalność gospodarcza, koncesje, zezwolenia alkoholowe, ochrona środowiska, gospodarka odpadami, warunki zabudowy oraz wszelkie sprawy związane z nieruchomościami.

Termin ustawowy - nierealny

Ustawa, a rzeczywistość to dwa światy, które rozjechały się na przestrzeni ostatnich lat, bo na początku wszystko funkcjonowało.

Termin ustawowy na rozpatrzenie odwołania obywatela to 30 dni, ale niestety, w szczególności jeśli chodzi o duże kolegia, czyli 16 kolegiów wojewódzkich, to te terminy są mało realne do przestrzegania - przyznaje wprost prezes Reprezentacji Krajowej SKO Tomasz Podlejski. Obecnie średnia oczekiwania na rozpatrzenie sprawy to 4-5 miesięcy, w dużych kolegiach może to być nawet 8 miesięcy.

To wynika z nawału spraw, które wpływają do SKO, a których liczba z roku na rok rośnie.

W 2020 roku we wszystkich kolegiach w Rzeczypospolitej tych spraw było 206 tysięcy. Rok 2021 przyniósł nieprawdopodobny wzrost do 233 tysięcy spraw w skali całej Polski, a rok ubiegły pobił już wszystkie rekordy, bo jest to 266 tysięcy. Zetem w przeciągu dwóch lat kolegia mają więcej 60 tysięcy spraw. Jest to olbrzymi wzrost, który nie przekłada się na wzrost kadrowy, ani na wzrost płac - mówi Tomasz Podlejski.

Liczbę etatów określa Ministerstwo Finansów w ustawie budżetowej, zgodnie z rekomendacją Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji.

Zwiększenie liczby etatów w sposób oczywisty przełożyłoby się na szybsze postępowania,  a zatem sprawy ludzkie, w szczególności te sprawy socjalne, załatwiane byłyby w ustawowym terminie 30 dni - ocenia szef Samorządowych Kolegiów Odwoławczych.

Dlatego urzędnicy apelują do rządu o pochylenie się nad ich problem, a w zasadzie problemem obywateli i zwiększenie liczby etatów. Aby określić dokładne potrzeby kadrowe, do wszystkich 49 kolegiów w kraju rozesłano ankiety.

Sporządzoną ankietę, zredagowaną, wraz z pismem przewodnim przekazałem do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji. Zapotrzebowanie określone przez wszystkie kolegia, zarówno jeśli chodzi o etaty biurowe, jak i orzecznicze, czyli członkowskie, to około 20 proc. więcej niż obecnie przypada na kolegia. Nie wydaje mi się to prawdopodobne, by była na to zgoda, ale jakiekolwiek wsparcie byłoby bardzo istotne i pozwoliłoby przełamać ten impas z dotrzymywaniem terminów.

Tu trzeba zaznaczyć, że SKO to nie ogromna korporacja. W skali kraju mówimy o ok. 700 pracownikach etatowych. W SKO w Warszawie jest 49 etatów, ale to jest największe kolegium w Polsce. A zgodnie z zapotrzebowaniem zgłoszonym przez kolegia, należy zatrudnić dodatkowo ok. 140 osób. To by załatwiło wszelkie problemy kolegiów - mówi prezes Podlejski.

Przy okazji - podwyżki

Inflacja dotyka każdego, również urzędników, którzy dawno nie dostali podwyżki. Przy okazji walki o lepszą obsługę obywateli, pracownicy SKO chcą poprawić też swoją sytuację. Chodzi też o przyciągnięcie z rynku komercyjnego prawników, którzy będą chcieli rozstrzygać sprawy administracyjne w urzędzie.

Płace w SKO utrzymują się na relatywnie niskim poziomie i żadnych zmian nie ma - tłumaczy prezes Krajowej Reprezentacji Samorządowych Kolegiów Odwoławczych. Dwukrotnie podjęliśmy uchwały o potrzebie podwyższenia o 20 proc. uposażenia członka etatowego SKO i przekazaliśmy je do MSWiA.  Nasze postulaty płacowe zamykają się w kwocie 30 milionów złotych rocznie. W skali budżetu jest to kwota niewielka - mówi Podlejski.

Czy rząd wysłucha apelu urzędników? Na razie wiceminister spraw wewnętrznych i administracji Paweł Szefernaker nie udzielił nam komentarza w tej sprawie. Najpierw chce zapoznać się z wynikami ankiet wypełnionych przez kolegia.

Życzyłbym sobie, że te nasze postulaty, nawet jeśli nie w całości, to w jakiejś części zostały zrealizowane. Z całą pewnością byłaby to dobra wiadomość nie tylko dla kolegiów, ale przede wszystkim dla stron postępowania oczekujących na rozwiązanie swoich spraw życiowych, które zawisły przez Samorządowymi Kolegiami Odwoławczymi  - podsumowuje prezes Tomasz Podlejski.

Opracowanie: