Iraccy sztabowcy wzięli sobie do serca klęskę swojej armii na pustyni podczas wojny w Zatoce Perskiej w 1991 roku i przyjęli nową strategię na wypadek ataku USA. Iraccy dowódcy próbowaliby wciągnąć Amerykanów w walki uliczne. W ten sposób chcieliby uniknąć nalotów i liczyć na pomoc cywilów - pisze "Washington Post".

Zajmujcie sobie pustynię. Co warta jest pustynia? Jeśli chcą zmienić ustrój polityczny Iraku, muszą zjawić się w Bagdadzie. Będziemy tu na nich czekać - mówi hardo Mohammed Mehdi Saleh, wysoki rangą członek gabinetu Saddama Husajna

Według analityków w stolicy i wokół niej stacjonują co najmniej 3 elitarne dywizje Gwardii Republikańskiej. W sumie Husajn ma 6 takich dywizji, każda po ok. 8000 ludzi. Dodatkowo dywizja Specjalnej Gwardii Republikańskiej chroni Saddama i najważniejsze obiekty.

Analitycy twierdzą też, że Gwardia Republikańska nie stacjonuje na południe od 32 równoleżnika. Świadczyłoby, że dla Saddama obrona Bagdadu jest ważniejsza od obrony granicy. Niedawno iracki przywódca rozkazał zbudować nowe umocnienia wokół stolicy.

Amerykańscy wojskowi już od pewnego czasu liczą się z tym, iż wojnę w Iraku wypadnie toczyć głównie w miastach. Amerykanie mają jednak nadzieje, że część cywilów pomoże siłom inwazyjnym, informując je, gdzie znajdują się irackie siły bezpieczeństwa.

Nie jest jasne, jak inwazję amerykańską przyjmą zwykli Irakijczycy - pisze "Washington Post" - Władze twierdzą, że przyłączą się do wojska i będą bronić kraju, ale kilku cywilów w rozmowach w ciągu minionego tygodnia powiedziało, że nie palą się do udziału w wojnie. W stolicy Iraku mieszka 4,8 mln ludzi.

05:15