Aż 12 lat potrzebował Saddam Husajn, by rozliczyć się z przeszłością. W obszernej telewizyjnej odezwie do mieszkańców graniczącego z Irakiem Kuwejtu dyktator przeprosił za najazd na ich kraj w 1990 roku. W tym samym czasie do siedziby oenzetowskich inspektorów w Bagdadzie przywieziono wielotomową deklarację o programach zbrojeniowych Husajna.

Husajn nie wygłosił jednak swego przemówienia osobiście. Zrobił to za niego w irackiej telewizji minister informacji. Bracia Kuwejtczycy - apelował dyktator - życzę wam tego samego, czego i wy powinniście życzyć nam - byśmy żyli w wolności, bez zagranicznej dominacji. Nie chcemy być okupowani prze siły tyrana, tak jak wy jesteście okupowani przez Stany Zjednoczone. Przyłączcie się do naszej świętej wojny z armiami niewiernych.

Wojska amerykańskie rzeczywiście są w Kuwejcie. Ale nie okupują tego kraju, lecz chronią przed Irakiem. Kuwejt zresztą odrzucił przeprosiny Husajna, nazywając list dyktatora z Bagdadu podżeganiem do terroryzmu.

W czasie, gdy w irackiej telewizji transmitowane było to oświadczenie, do siedziby oenzetowskich inspektorów w Bagdadzie przywieziono wielotomową deklarację dotyczącą badań nad bronią biologiczną, chemiczną i jądrową oraz rakietami dalekiego zasięgu. Liczy ona prawie 12 tysięcy stron.

W czasie konferencji prasowej, na której prezentowano raport, doszło do przepychanek między dziennikarzami. Każdy chciał być pierwszy.

Sceptyczny co do prawdziwości informacji zawartych w deklaracji jest oczywiście prezydent Stanów Zjednoczonych George W. Bush. Jak powiedział w cotygodniowym wystąpieniu radiowym: O uczciwości i dokładności deklaracji będziemy mogli sądzić dopiero po starannym jej przestudiowaniu. A przejrzenie wszystkich dokumentów przekazanych przez Irak zajmie wiele czasu.

Miejmy nadzieję, że to prawdziwy i szczery opis - napisał o raporcie premier Wielkiej Brytanii Tony Blair na łamach ukazującego się w Londynie arabskim dzienniku "Al-Hayat".

Foto: Archiwum RMF

09:50