Rząd szukał i znalazł. Wicepremier i minister finansów Zyta Gilowska ogłosiła, że będą pieniądze na wybory parlamentarne. Fundusze będą pochodzić z niewykorzystanych rezerw celowych.

Pieniądze na wybory są. Nie ma jednak funduszy na inne, ważne rządowe pomysły, chociażby na ulgę prorodzinną. Gilowska zaklina teraz rzeczywistość i ma nadzieję, że Senat zmniejszy ulgę. Jeśli tak się nie stanie, deficyt budżetowy znów będzie niebezpiecznie rosnąć.

Rada ministrów przyjęła dziś wstępny projekt budżetu na 2008 r. z deficytem 28,16 mld zł. Dochody mają wynieść 246,99 mld zł, a wydatki 275,15 mld zł. Ministerstwo prognozuje, że w 2008 r. tempo wzrostu Produktu Krajowego Brutto zwolni do 5,5 proc.

Projekt budżetu krytykują ekonomiści. Główny zarzut dotyczy nie uwzględnienia w opracowaniu skutków wszystkich ustaw. Wzrost dziury budżetowej może spowodować, że Polska może później wejść do strefy euro i stracić cześć funduszy strukturalnych. Zdaniem Ryszarda Petru, głównego ekonomisty banku BPH, rzeczywisty deficyt może wynieść nawet 40 mld zł.