Marszałek Sejmu zaprasza do swojego gabinetu rodziców niepełnosprawnych dzieci, którzy już kolejny dzień protestują w budynku parlamentu. Deklaruje jednocześnie, że nie będzie żadnej interwencji, by przerwać protest. Rodzice nie chcą jednak rozmawiać w zaciszu gabinetu Ewy Kopacz.

Protestujący nie chcą przystać na propozycję marszałka Sejmu, bo - jak mówią - w gabinetach polityków słyszeli już setki obietnic bez pokrycia. Mówią, że "nawet u marszałek Kopacz mamiono ich obietnicami, które nigdy nie były spełniane".

Chce z nami rozmawiać? My jesteśmy tu, w obecności kamer, w obecności mikrofonów. Już nie ma cichych rozmów i głupich, pustych słów, obietnic. Nie ma - mówią naszemu reporterowi Mariuszowi Piekarskiemu.

Poziom emocji w Sejmie w tej chwili jest wyjątkowo wysoki. Każde słowo polityka sugerującego, że protestujący wykorzystują swoje dzieci do gry politycznej, doprowadza rodziców do skrajnych emocji. Wykorzystują podle naszą sytuację mówiąc, że gramy dziećmi. To nie są karty. To są barbarzyńcy - stwierdzają w rozmowie z RMF FM. Dziś na sejmowych korytarzach słychać nawet dużo mocniejsze słowa pod adresem polityków, którzy właśnie rozjeżdżają się na weekend.

Czego domagają się rodzice?

W petycji do premiera Donalda Tuska protestujący domagają się m.in. pisemnej deklaracji o wpisaniu kwoty 200 zł z pomocy rządowej (w ramach rządowego programu opiekunowie dostają te pieniądze jako dodatkowe; obecny trwa do końca marca) do ustawy oraz jasnego stanowiska rządu dotyczącego dojścia do kwoty najniższego wynagrodzenia i zapisania tego w ustawie. Chcą też zmian w orzecznictwie, by niepełnosprawność orzekana była zgodnie z obowiązującą definicją, a nie np. na podstawie jednej operacji, która nie powoduje długotrwałych ograniczeń w prawidłowym funkcjonowaniu; a także, by dodatkowo uzależnić wysokość zasiłków dla rodziców od stopnia samodzielności niepełnosprawnego.

Rodzice domagają się również przeniesienia świadczenia pielęgnacyjnego do ZUS i jego waloryzacji, zlikwidowania kryteriów do zasiłków rodzinnych, ponieważ - jak tłumaczą - aż 80 proc. świadczeniobiorców w ogóle nie może otrzymać dodatku z tytułu rehabilitacji. Domagają się również szczególnej pomocy państwa w przypadku, kiedy w rodzinie jest więcej niż jedno dziecko niepełnosprawne, darmowych leków podtrzymujących życie i środków zapewniających pielęgnację dziecka niepełnosprawnego, bezkolejkowego dostępu do lekarzy specjalistów, a także bezpłatnych przejazdów z dzieckiem celem leczenia i diagnozowania w specjalistycznych klinikach i szpitalach.

Chcą też podwyższenia kwoty renty socjalnej z tytułu niepełnosprawności i całkowitej zmiany ustawy o pomocy i wsparciu opiekunów i rodziców dzieci niepełnosprawnych, tak by uwzględniała opiekę wytchnieniową (opiekę zastępczą na czas odpoczynku lub nieobecności opiekuna dziecka - przyp. red).

(mal)