Lekarze walczący z koronawirusem, policjanci, strażacy i inne formacje mundurowe jeszcze co najmniej trzy tygodnie będą musieli czekać na wejście w życie przepisów, które miały ułatwić im pracę w pandemii. Dlaczego? Mimo że ustawa, która wprowadza regulacje, już tydzień temu została podpisana przez prezydenta i mogłaby niemal natychmiast wejść w życie, to publikacja w Dzienniku Ustaw będzie opóźniona aż do grudnia, do czasu uchwalenia jej nowelizacji - wynika z informacji dziennikarza RMF FM Patryka Michalskiego. Wszystko przez kosztowną pomyłkę w głosowaniu grupy posłów PiS-u. Rządzący wpadli w pułapkę, z czego politycznie chce skorzystać senacka większość.

Chodzi między innymi o ustawowy obowiązek noszenia maseczek, zniesienie odpowiedzialności karnej lekarzy za nieumyślne błędy medyczne w pandemii czy zagwarantowanie służbom mundurowym pełnopłatnego zwolnienia lekarskiego z powodu zakażenia koronawirusem. Wszystkie te zmiany mogłyby być już obowiązującym prawem, gdyby nie pomyłka w głosowaniu grupy posłów Prawa i Sprawiedliwości, która poparła poprawkę Senatu. Przyznała ona stuprocentowy dodatek covidowy wszystkim lekarzom, a nie - jak od początku chciała partia rządząca - wyłącznie medykom skierowanym do walki z pandemią.

Natychmiastowa nowelizacja

Partia rządząca w ekspresowym tempie próbowała się z tego wycofać, przekonując, że propozycja Senatu jest populistyczna, a budżet nie udźwignie takiego obciążenia finansowego. Prawdą jest, że od początku prac na ustawą Prawo i Sprawiedliwość na żadnym etapie nie proponowało dodatku dla wszystkich medyków. Błąd w głosowaniu jest jednak wizerunkowym problemem partii Kaczyńskiego, bo politycy - zamiast chwalić się dodatkiem dla medyków na pierwszej linii frontu - muszą odpowiadać na zarzuty opozycji o "odbieraniu pieniędzy lekarzom".

Nowelizacja naprawcza natychmiast została przyjęta przez Sejm i trafiła do Senatu.

Senat będzie czekał

Izba wyższa będzie jednak broniła dodatku dla wszystkich lekarzy, bo to pomysł senackiej większości. Senatorowie po pierwsze nie muszą martwić się o finansowanie poprawki, a po drugie twierdzą, że wyliczenia rządzących są zawyżone. Co więcej, senatorowie nie zamierzają się spieszyć, zajmą się nowelizacją w niemal ostatnim możliwym terminie - na posiedzeniu 25-27 listopada. To oznacza, że sejmowa większość będzie mogła skutecznie odwrócić swoją wpadkę dopiero w pierwszym tygodniu grudnia i dopiero wtedy należy spodziewać się publikacji pierwotnej ustawy wraz z jej nowelizacją.

Plan rządzących

Jak wynika z informacji reportera RMF FM Patryka Michalskiego, Rządowe Centrum Legislacji do czasu uchwalenia nowelizacji naprawczej nie zamierza opublikować pierwotnej ustawy z ważnymi przepisami covidowymi. Wszystko po to, by fragment dotyczący dodatku dla wszystkich medyków już w chwili wejścia w życie ustawy był martwy.

Oficjalnie oczywiście nie ma mowy o ręcznym sterowaniu i opóźnianiu publikacji, a o niezbędnych analizach i procedurach w granicach prawa. Sami rządzący jeszcze niedawno twierdzili, że w przypadku tych przepisów, ważna jest każda godzina i natychmiastowe wejście w życie ustawy. Premier chciał to osobiście wyjaśniać marszałkowi Senatu, choć teraz podległe Mateuszowi Morawieckiemu Rządowe Centrum Legislacji ustawy wciąż nie publikuje.

"Za nic mają zdrowie Polaków"

Populistyczny wyścig między Sejmem a Senatem w sprawie tego, kto bardziej się spieszy w pomaganiu Polakom, zaczął się jednak dużo wcześniej.

  • 19 października w godzinach popołudniowych Prawo i Sprawiedliwość zaprezentowało projekt ustawy covidowej. Partia rządząca chciała ekspresowego tempa prac i przyjęcia przepisów dzień później.
  • 20 października okazało się, że nie było to możliwe, bo przez brak mobilizacji posłów PiS-u opozycji udało się przegłosować wniosek Platformy Obywatelskiej o 24-godzinną przerwę w obradach. Opozycja tłumaczyła wówczas, że potrzebuje tego czasu, by zapoznać się z liczącym 45 stron projektem i nad nim popracować. Szef klubu PiS Ryszard Terlecki stwierdził jednak, że to skrajny brak odpowiedzialności opozycji. "Platforma dzięki poparciu swoich przystawek, czyli PSL, Lewicy i Konfederacji, blokuje obrady Sejmu i odwleka przyjęcie ustawy ws. walki z pandemią. Za nic mają zdrowie Polaków, totalna opozycja demonstruje totalną nieodpowiedzialność" - napisał na Twitterze. Tego samego dnia - w mediach społecznościowych - swoją odezwę do marszałka Senatu wystosował sam premier, który apelował o brak obstrukcji i jak najszybsze tempo prac. "Jestem gotowy wytłumaczyć panu marszałkowi podczas spotkania, jak ważne są to rozwiązania, jak bardzo pomogą pielęgniarkom, lekarzom w realizacji ich zadań. Postawmy na solidarność, tak, jak na nią stawiają Polacy" - mówił Mateusz Morawiecki.
  • 21 października Sejm rozpoczął prace nad ustawą. Część zgłaszanych poprawek była akceptowana zarówno przez rządzących, jak i opozycję. Prace w komisji przedłużały się, partia rządząca zdecydowała o przełożeniu głosowań na kolejny dzień.
  • 22 października rzeczniczka PiS-u Anita Czerwińska winą za wydłużające się prace nad ustawą ponownie obarczyła opozycję i znów zaapelowała do Senatu o szybkie rozpoczęcie prac. Sejm po południu przyjął ustawę.
  • Kancelaria Sejmu dopiero dzień później - w piątek 23 października - przekazała ustawę Senatowi, politycy partii rządzącej twierdzili, że izba wyższa powinna kontynuować pracę nad nią nawet w weekend.

Marszałek Senatu Tomasz Grodzki początkowo zapowiedział, że posiedzenia nie przyspieszy, choć między innymi po apelach Władysława Kosiniaka-Kamysza senatorowie zebrali się dzień wcześniej, niż było to planowane. 

  • Ustawa została przyjęta 27 października po północy, tego samego dnia do stanowiska Senatu odniósł się Sejm. Wówczas to część posłów PiS-u przez pomyłkę poparła poprawkę dotyczącą dodatku covidowego dla wszystkich medyków.
  • Prezydent podpisał ustawę 3 listopada. Rzecznik Andrzeja Dudy wczoraj po południu zapewnił reportera RMF FM, że została ona przekazana do publikacji.

Paradoks

Prawo i Sprawiedliwość zakończyło wyścig o jak najszybsze wejście ustawy w życie po pomyłce w głosowaniu. Partia rządząca, łagodząc wizerunkowe straty, zdecydowała się przyznać dodatki dla medyków oddelegowanych do walki z pandemią - rozporządzeniem ministra zdrowia. Cała reszta ważnych przepisów covidowych musi cierpliwie czekać.

W przeciwnym razie rządzący musieliby ponieść konsekwencje swojego błędu - państwo musiałoby przez co najmniej miesiąc wypłacać przyznane dodatki wszystkim. Rządzący mogliby ewentualnie liczyć, że Senat wyciągnie do nich rękę, choć senacka większość nie ma w tym żadnego politycznego interesu.

Ponoszenie konsekwencji swoich decyzji czy współpraca ponad podziałami? Nie ma mowy. Niech czekają lekarze, policjanci i strażacy!