Pod hasłem "Nie dla chaosu w szkole" zamierzają jutro w Warszawie protestować nauczyciele, rodzice, samorządowcy, przedstawiciele organizacji pozarządowych i eksperci. Protestujący domagać się będą zaniechania zapowiedzianej reformy edukacji, w tym likwidacji gimnazjów. Według głównego organizatora manifestacji - Związku Nauczycielstwa Polskiego - spodziewane jest ok. 50 tys. osób.

Pod hasłem "Nie dla chaosu w szkole" zamierzają jutro w Warszawie protestować nauczyciele, rodzice, samorządowcy, przedstawiciele organizacji pozarządowych i eksperci.
Protestujący domagać się będą zaniechania zapowiedzianej reformy edukacji, w tym likwidacji gimnazjów. Według głównego organizatora manifestacji - Związku Nauczycielstwa Polskiego - spodziewane jest ok. 50 tys. osób.
Konferencja przed jutrzejszym protestem /Tomasz Gzell /PAP

Manifestacja jest wspólnym przedsięwzięciem kilkunastu organizacji i stowarzyszań (…). Działamy wspólnie, by wyrazić zdecydowany sprzeciw wobec tych planów, zamierzeń i działań podejmowanych przez Ministerstwo Edukacji Narodowej - mówił na konferencji prasowej prezes ZNP Sławomir Broniarz.

Jesteśmy koalicją, która często pięknie się różni w swej różnorodności, ale dziś mówimy jednym głosem: nie zgadzamy się na to, co mówi minister Anna Zalewska - dodał nauczyciel Artur Sierawski z koalicji "Nie dla chaosu w szkole".

Mówił o niepewności uczniów, którzy nie wiedzą, w jakiej szkole będą się uczyć we wrześniu 2017 r., rodziców, którzy nie wiedzą, do jakiej szkoły poślą swoje dzieci, a także nauczycieli, którzy do dziś nie wiedzą, czego będą w tych szkołach uczyć, gdyż nadal nie jest znana nowa podstawa programowa.

Wielu gimnazjalistów pyta: "Dlaczego pani minister tak źle się o nas wyraża?”.

Według niego minister edukacji obraża polskich nauczycieli mówiąc, że gimnazja nie wyrównywały szans. To jest hańba, to są słowa niegodne "Pierwszego nauczyciela RP" - podkreślił. Jego zdaniem wypowiedzi minister krzywdzą też uczniów. Wielu gimnazjalistów pyta: "Dlaczego pani minister tak źle się o nas wyraża?”. Co mamy im powiedzieć? Że są najsłabszym ogniwem, że są potworami, na jakie kreują ich media, rząd, ministerstwo. Nie możemy na to pozwolić - powiedział.

Tymczasem - jak zaznaczył - z badań polskich i międzynarodowych wynika, że "gimnazja to jedne z najnowocześniejszych szkół w Polsce, są najmocniejszym ogniwem systemu edukacji w Polsce”.

"MEN funduje nam w oświacie terapię szokową zupełnie nie gwarantując, że pacjent przeżyje"

Gimnazjów broniła też Krystyna Norwa ze Społecznego Towarzystwa Oświatowego. W ciągu 17 lat od wprowadzenia gimnazjów przez ministra Mirosława Handkego sytuacja jest ustabilizowała. Wszyscy nauczyli się funkcjonowania w nowych warunkach. Nauczyciele otrzymali wsparcie, poziom agresji w gimnazjach spadł, poczyniono inwestycje, wzrósł poziom nauczania. Szkoły przez ten czas nauczyły się działać. System się sprawdził - powiedziała.

Obecnie MEN funduje nam w oświacie terapię szokową zupełnie nie gwarantując, że pacjent przeżyje. Wszystko dzieje się za szybko – to zarzucamy ministerstwu. Nie ma żadnego merytorycznego uzasadnienia, by wprowadzać tak głębokie zmiany poprzez likwidację gimnazjów - zaznaczyła.

Jej zdaniem, środki, które będą przeznaczone na reformę, mogłyby być przeznaczone na inne potrzeby oświaty: obiady w szkołach, zapewnienie w nich opieki pielęgniarek, pomoc psychologiczno-pedagogiczną, wyprawki szkolne.

"Będzie zwyczajna jatka. Wracamy do szkół molochów"

O wspólny sprzeciw wobec reformy zaapelowała na konferencji prasowej do wszystkich rodziców matka Daria Bielenin-Pałęcka. Nasze dzieci mają prawo do tego, by uczyć się w stabilnych warunkach - podkreśliła. Jak mówiła, w 2019 r., przy rekrutacji do szkół ponadpodstawowych, gdy o miejsca w nich ubiegać się będą dwa pełne roczniki – pierwszy kończący 8-letnią szkołę podstawową oraz ostatni rocznik gimnazjalistów – "będzie zwyczajna jatka". Według niej, reforma dotknie nie tylko te roczniki, ale wszystkich uczniów. Na przykład w wyniku reformy na Ursynowie powstanie szkoła podstawowa licząca 1900 uczniów. Wracamy do szkół molochów - powiedziała.

Jak poinformował Broniarz manifestacja rozpocznie się w południe na pl. Piłsudskiego w Warszawie. Następnie delegacja przedstawicieli wszystkich środowisk złoży petycję w Pałacu Prezydenckim z wnioskiem do prezydenta Andrzeja Dudy o zawetowanie ustaw wprowadzających reformę edukacji. Uczestnicy manifestacji Krakowskim Przedmieściem i Nowym Światem przejdą na ul. Wiejską, gdzie planują usypanie kopca z kredy przed gmachem Sejmu. Kopiec ma symbolizować "złamane kariery edukacyjne uczniów oraz zawodowe nauczycieli".

Liczymy na to, że pan prezydent spotka się z nami. W maju ubiegłego roku jeszcze jako kandydat na urząd w liście do mnie zapewniał w swoim pełnym poparciu, zrozumieniu i docenieniu wkładu tysięcy polskich nauczycieli w jakość edukacji. Uważał, że jakość polskiej szkoły jest na najwyższym poziomie - powiedział prezes ZNP.

Od kilku dni słyszymy opowieści pani premier i pani minister, że jesteśmy gotowi, że wszystko jest przygotowane i zbilansowane, które absolutnie odstają od rzeczywistości. Chcielibyśmy zwrócić uwagę panu prezydentowi na to, że każdy błąd, każda wpadka, każde niedociągnięcie, a widzimy gołym okiem, że ich są setki, będą skutkowały tym, że uczeń, rodzic, nauczyciel i organ prowadzący poniosą ich konsekwencje. Nie można się bawić edukacją, losem setek tysięcy uczniów i nauczycieli - zaznaczył.

Zgodnie z przyjętymi przez rząd projektami ustaw Prawo Oświatowe i Przepisy wprowadzające Prawo Oświatowe, w miejsce obecnie istniejących szkół mają zostać wprowadzone: 8-letnia szkoła podstawowa, 4-letnie liceum i 5-letnie technikum oraz dwustopniowe szkoły branżowe. Gimnazja mają zostać zlikwidowane. Zmiany miałyby rozpocząć się od roku szkolnego 2017/2018. Projekty ustaw zmieniających strukturę szkół są już w Sejmie, czekają na rozpatrzenie. Pierwsze czytanie zaplanowano na 28 listopada.

(mpw)