Plagiatu nie było, bo pismo procesowe nie jest utworem podlegającym prawu autorskiemu - tak prokuratura odpowiada na stwierdzenie, że w skierowanym do Sejmu wniosku o zgodę na zatrzymanie i aresztowanie posła Stanisława Gawłowskiego użyła słów nieżyjącego profesora prawa, nie powołując się na źródło.

Plagiatu nie było, bo pismo procesowe nie jest utworem podlegającym prawu autorskiemu - tak prokuratura odpowiada na stwierdzenie, że w skierowanym do Sejmu wniosku o zgodę na zatrzymanie i aresztowanie posła Stanisława Gawłowskiego użyła słów nieżyjącego profesora prawa, nie powołując się na źródło.
Poseł PO Stanisław Gawłowski / Marcin Obara /PAP

Prokuratura Krajowa na nasze pytania z poniedziałku odpowiedziała dopiero trzy dni później. W tej obszernej odpowiedzi kwestię przepisania z prac prof. Andrzeja Marka kilkunastu fragmentów komentarza do Kodeksu karnego - łącznie około dwóch stron tekstu - wyjaśnia tym, że we wniosku nie pisała o poglądach czy teoriach naukowych, ale dokonała tzw. subsumpcji, czyli przyporządkowała ustalony stan faktyczny do konkretnych przepisów prawa.

Prokuratorzy twierdzą również, że pismo nie narusza prawa autorskiego, bo jest pismem procesowym, a więc nie utworem.

Innego zdania jest profesor prawa Marek Chmaj, który w rozmowie z dziennikarzem RMF FM Tomaszem Skorym stwierdza wprost, że "tego typu praktyka jest bezsprzecznie plagiatem".

Prokuratorski plagiat. Zobacz "zapożyczenia" we wniosku ws. zatrzymania Stanisława Gawłowskiego >>>>

Długa lista "zapożyczeń" i powołanie na przepisy, które... już nie istnieją

W poniedziałek Tomasz Skory ujawnił, że wysłany do Sejmu wniosek prokuratury o zgodę na zatrzymanie i aresztowanie posła Stanisława Gawłowskiego zawiera co najmniej 12 fragmentów tekstu wziętych wprost z komentarza do Kodeksu karnego autorstwa prof. Andrzeja Marka. Prokurator tylko raz, w niejasny sposób wspomina, że przywołuje jego słowa. Nie używa przypisów do tekstu ani nie oznacza w nim cytatów z prac profesora. W większości przypadków posługuje się nimi bez użycia cudzysłowu, jak własnymi słowami.

Łącznie zapożyczono tak około 60 wierszy, a więc około dwóch stron całego dokumentu.

Co więcej, prokuratura nie zauważyła nawet, że w swym piśmie stawia Stanisławowi Gawłowskiemu zarzuty łamania przepisów, które od 7 lat nie istnieją...

Posłowie Platformy zawiadomili prokuraturę

Zawiadomienie o możliwości popełnienia plagiatu przez prokuratorów złożyli w Prokuraturze Generalnej posłowie Platformy Obywatelskiej Sławomir Neumann i Arkadiusz Myrcha.Domagają się wszczęcia w tej sprawie postępowania i informowania o jego postępach, a wymienionym w naszych materiałach autorkom pisma do Sejmu zarzucają przywłaszczenie sobie autorstwa cudzych słów, co stanowi czyn zagrożony karą do 3 lat więzienia.

Nie może być mowy o pomyłce czy przypadkowej zbieżności - napisali posłowie we wniosku.

W środę prokuratorski wniosek ws. Stanisława Gawłowskiego miała opiniować sejmowa komisja, ale nieoczekiwanie przełożono to o kilka tygodni.


(e)