Na 3 miesiące trafił do aresztu mężczyzna, który według policji chciał zdetonować samochód przed jednym z warszawskich komisariatów. „Doszło do usiłowania zabójstwa policjantów. Zatrzymany został 23-latek, który chciał zdetonować auto pod jednym z warszawskich komisariatów” – poinformowała stołeczna policja na swoim Twitterze

Jak wskazała stołeczna policja, w ten weekend doszło do usiłowania zabójstwa policjantów. Zatrzymano 23-latka, który zdaniem policji chciał zdetonować auto przed jednym z warszawskich komisariatów.

"Mężczyzna w weekend podjechał pod jeden z komisariatów. Była noc, zaczął wielokrotnie używać klaksonu. W ten sposób chciał ściągnąć w okolice auta jak najwięcej policjantów. Na całe szczęście nie doszło do eksplozji. Mężczyzna został obezwładniony. Trafił do policyjnego aresztu" - czytamy.

Policja przekazała, że materiały zabezpieczone do sprawy wskazują jednoznacznie na planowanie zabójstwa policjantów. "Zdecydowane kroki podjęła prokuratura. Wnioskowano o areszt dla mężczyzny. Sąd przychylił się do tego wniosku, stosując taki środek zapobiegawczy na okres trzech miesięcy" - podała KSP

23-latek nie przyznał się do zarzuconego mu czynu

23-latek podejrzany o usiłowanie zabójstwa policjantów nie przyznał się do zarzuconego mu czynu - powiedziała PAP rzeczniczka warszawskiej Prokuratury Okręgowej Aleksandra Skrzyniarz.

Pytana o to zdarzenie rzeczniczka warszawskiej Prokuratury Okręgowej poinformowała, że miało ono miejsce w nocy z 5 na 6 grudnia. Mężczyzna usłyszał zarzut usiłowania zabójstwa funkcjonariuszy policji, nie przyznał się do tego czynu. Złożył wyjaśnienia, ale ich treść jest objęta tajemnicą śledztwa - przekazała. Podejrzany to 23-letni mężczyzna Piotr M.

Marczak: Eksplozja zabiłaby wszystkie osoby dookoła

Eksplozja zabiłaby zarówno samego 23-latka, jak i wszystkie osoby dookoła - powiedział PAP rzecznik KSP nadkom. Sylwester Marczak, pytany o zdarzenie opisane w czwartek przez stołeczną policję. KSP nie potwierdza, przed którym komisariatem do niego doszło.

Według portalu TVP Info chodzi o komisariat przy ul. Janowskiego na Ursynowie.

Portal wPolityce.pl napisał, że mężczyzna, o którym mowa, to "notowany za rozboje bandyta", który w samochodzie miał butle z gazem.

W samochodzie było tyle materiałów, że gdyby doszło do eksplozji, to w promieniu 5 metrów zginęliby wszyscy, którzy stali przy samochodzie. Z kolei w promieniu 15 metrów wiele osób mogłoby zostać rannych - powiedział portalowi informator