Krakowscy prawnicy krytykują decyzje wojewody małopolskiego, który nie zdecydował się za karę zamknąć stadionu Wisły. Przytaczają przykład Cracovii, która za podobne incydenty została ukarana właśnie w ten sposób. W trakcie derbów po jednej i drugie stronie Błoni odpalone zostały race, a z trybun słychać było rasistowskie hasła.

Oburzeni prawnicy, a równocześnie kibice, przypominają wojewodzie, że powinien prowadzić każde postępowanie administracyjne w sposób budzący zaufanie jego uczestników do władzy publicznej.

Według nich tak się nie stało i sugerują, że wojewoda kierował się sympatiami i dlatego nierówno potraktował Cracovię i Wisłę. Ostrzegają również, że ta kontrowersyjna decyzja może podsycić antagonizmy pomiędzy kibicami. TUTAJ możesz przeczytać ich pismo.

W niedzielę w czasie derbowego pojedynku z Cracovią z trybuny dla najzagorzalszych kibiców Wisły rzucono na murawę race, co doprowadziło do przerwania meczu. Pojawiły się też rasistowskie hasła. Komisja Ligi zdecydowała, że sektor zostanie zamknięty na jedno spotkanie. Wojewoda zgodził się z tą decyzją, według niego to wystarczająca kara.

Znacznie surowszą karę wymierzył jednak we wrześniu Cracovii, kiedy podczas derbów jej kibice odpalili race na trybunach. Zdecydował wtedy o zamknięciu całego stadionu przy ul. Kałuży na dwa mecze. Później Komisja Ligi dołożyła jeszcze karę finansową w wysokości 60 tysięcy złotych.

Reporter RMF FM Maciej Grzyb zapytał rzecznika Jerzego Millera, dlaczego wojewoda różnie traktuje kibiców krakowskich klubów? Bo mamy do czynienia z różną skalą zjawiska i z różnym charakterem zachowań kibiców. Przypomnę tylko, że w miniony weekend na stadionie Wisły zdecydowana większość kibiców pokazała i udowodniła, że potrafi się bawić i potrafi też zanegować negatywne zjawiska ze strony mniejszości - i to zdecydowało o tych krokach, które zostały przez wojewodę podjęte - odpowiedział Jan Brodowski.

(j.)