Chętnych jest 120 osób, a wolnych miejsc zaledwie 20. Dzisiaj pierwszy i zarazem ostatni dzień, w którym rodzice mogą zapisać swoje pociechy do żłobka w Dąbrowie Górniczej. O zapisie dziecka do placówki decyduje kolejność złożenia dokumentów. Rodzice są rozgoryczeni taką sytuacją.

Wielu rodziców o ostatecznym terminie zapisu do żłobka dowiedziało się w ostatniej chwili. Spora część z nich ustawiła się w kolejce do żłobka nawet już w nocy: Czekałem od późnych godzin wieczornych wczoraj, bo moja żona wyszła na spacer, zobaczyła, że formuje się już kolejka i wygoniła mnie tutaj - mówił jeden z rodziców. Pozostali również nie kryją rozżalenia:

Po całonocnym wyczekiwaniu w kolejce, pewne miejsce w żłobku dla swojego dziecka ma już 14 osób – tak sytuacja wyglądała o godzinie 9. Oznacza to, że w tym roku jeszcze tylko dwie osoby będą mogły zapisać swoją pociechę do państwowego żłobka. Pozostałe cztery miejsca są zarazerwowane dla samotnych matek. A co z tymi, którym się nie uda?

Dyrektor żłobka Dorota Bator-Bigaj, wyjaśniła naszemu reporterowi, że w październiku będzie tworzona jeszcze lista rezerwowa, z której będą przyjmowane maluchy, w razie, gdyby ktoś zrezygnował z zajmowanego miejsca. Pozostali będą kierowani do prywatnych żłobków, dofinansowywanych z Urzędu Miasta. Posłuchaj:

Prywatny żłobek dla większości rodziców nie wchodzi jednak w grę, bo jest po prostu zbyt drogi. Naczelnik Wydziału Zdrowia Bożena Respondek powiedziała reporterowi RMF FM Piotrowi Glinkowskiemu, że byłoby jeszcze drożej gdyby Urząd Miasta w Dąbrowie Górniczej nie dopłacał miesięcznie 600 złotych do każdego dziecka.

Istnieją dwa główne powody, dla których sytuacja z miejscami w żłobkach jest taka ciężka: wyż demograficzny i zlikwidowane żłobki. Kiedyś było ich w Dąbrowie Górniczej więcej, a teraz został zaledwie jeden. Każdego roku szansę na znalezienie w nim miejsca ma tylko 20 dzieci. W przyszłym roku sytuacja ma się jednak poprawić: władze miasta planują rozbudowę miejskiego żłobka, tak aby mogło ono przyjąć aż 70 dzieci.