Policja wystąpiła do władz Poznania o zakazanie sobotniej pikiety "W obronie wartości tradycyjnej rodziny", na którą zaprasza Obóz Narodowo- Radykalny. Władze miasta odmówiły. Tego samego dnia, pół godziny później, w mieście ma się odbyć marsz równości. Urzędnicy twierdzą, że wniosek policji wpłynął za późno - 10 minut przed terminem.

Policja uważa, że zaproszeni na pikietę pseudokibice będą próbowali zakłócić marsz równości organizowany w ramach Dni Równości i Tolerancji. Funkcjonariusze twierdzą, że mają informacje z kilku wiarygodnych źródeł, że do Poznania na demonstrację wybiera się duża grupa pseudokibiców.

Zamierzają się oni wtopić w tłum i zakłócić przemarsz przy użyciu środków pirotechnicznych i innych narzędzi - mówi rzecznik prasowy wielkopolskiej policji Andrzej Borowiak.

Komendant wojewódzki policji przesłał do Urzędu Miasta Poznania pismo, w którym wnioskował o zakazanie pikiety zgłoszonej przez osobę prywatną.

Dyrektor Wydziału Spraw Obywatelskich UM w Poznaniu Katarzyna Wilk powiedziała, że pismo wpłynęło na 10 minut przed ostatecznym terminem administracyjnym, w którym urząd - na podstawie twardych dowodów o możliwości popełnienia przestępstwa - może wydać zakaz manifestacji.Nie ma fizycznej możliwości, aby w 10 minut wydać decyzję administracyjną - stwierdziła.

Według niej, pismo policji nie ma mocy prawnej, bo komendant wojewódzki nie jest stroną postępowania administracyjnego w tej sprawie.Ja mogę zakazać manifestacji tylko w wyjątkowych wypadkach. Prawo do manifestacji gwarantuje Europejska Konwencja Praw Człowieka. Zakaz jest wyjątkiem i musi być dokładnie udokumentowany - uważa Wilk.

Według niej, w piśmie od policji nie ma dowodów na okoliczności, które mogłyby być podstawą do wydania zakazu i dostarczenia decyzji zakazującej manifestacji organizatorowi.

Policja zapowiada, że oba zgromadzenia będą odpowiednio zabezpieczone przez policję. Rzecznik nie chciał zdradzić, jakie siły i środki policja zamierza zaangażować do ochrony obu wydarzeń.