Nikt nie ucierpiał w wyniku podziemnego pożaru w wyrobiskach kopalni "Bielszowice" w Rudzie Śląskiej. W strefie zagrożenia nie było górników. Jak poinformował dyspozytor Wyższego Urzędu Górniczego, w kopalni "Bielszowice" wykryto tzw. pożar endogeniczny, polegający na samozapłonie węgla. Takie pożary nie przejawiają się ogniem, ale podwyższonymi stężeniami gazów w atmosferze, a czasem także podwyższoną temperaturą lub zadymieniem.

Pożar wykryto wczoraj o godz. 22.34, w likwidowanej ścianie na poziomie 780 m.

W kopalni trwa akcja przeciwpożarowa. Polega na gaszeniu wodą oraz przygotowania do ewentualnego otamowania rejonu ściany.

Otamowanie wyrobiska, czyli odizolowanie go od pozostałych chodników specjalnymi tamami przeciwybuchowymi jest najczęstszą metodą opanowania podobnych pożarów. Jak powiedział dyspozytor WUG, metodę taką stosuje się w sytuacji, gdyby nie udało się opanować zagrożenia samą wodą.

Gaszenie trwa czasami kilka tygodni. Na razie sytuacja jest pod kontrolą, pożar nie rozprzestrzenia się - zapewnia rzeczniczka WUG Jolanta Talarczyk.

Okoliczności pożaru wyjaśnia Okręgowy Urząd Górniczy w Gliwicach. Kopalnia "Bielszowice" należy do Kompanii Węglowej.