Wrak polskiego kutra rybackiego, który zatonął w piątek w pobliżu wyspy Bornholm, będzie poszukiwany, ale dopiero wtedy, gdy wystąpi o to armator. Zlokalizowanie jednostki nie będzie niestety łatwe, ponieważ nie jest znana nawet orientacyjna pozycja kutra w momencie katastrofy.

Jest pozycja zarejestrowana przez Centrum Monitoringu Rybołówstwa około 10 mil na północny-wschód od wyspy Bornholm. I dalej kontaktu z kutrem nie ma - mówił po zaginięciu łodzi Edmund Kosiarz z polskiej Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa:

Na razie trzeba więc czekać na jakąkolwiek informację, która pozwoliłaby zlokalizować zatopiony kuter. Na tego typu jednostkach powinny być zainstalowane tzw. boje sygnalizacyjne. Uwalniają się one po zatonięciu kutra i powinny wypłynąć na powierzchnię. Czasem jednak dzieje się inaczej. To jest kuter: to są siatki, to są sieci, to są liny, więc być może boje się zaplątały - tłumaczy Mirek Kukułka, ratownik morski:

Być może jednak, załogi przepływających w rejonie zatopienia kutra statków odnajdą na wodzie coś, co ułatwi jego odnalezienie.