Zatoka Gdańska musi sobie radzić bez wodnej karetki – wszystko przez to, że nikt nie chce wyłożyć na nią pieniędzy. Ręce umywa Narodowy Fundusz Zdrowia oraz władze Sopotu. Pozostaje tylko liczyć na sponsorów.

NFZ nie chce dać pieniędzy, choć karetka na wodzie odległość między Gdańskiem a Helem może pokonać cztery razy szybciej niż tradycyjny ambulans. Rok temu wodny patrol działał dzięki funduszom z kasy miasta – w tym sezonie pieniędzy nie ma.

Sopocki WOPR jednak nie poddaje się i szuka sponsorów. A potrzeba minimum 300 tysięcy złotych – przy założeniu, że łódź będzie wypożyczona od prywatnego sponsora.

W ubiegłym roku wodna karetka uratowała na wodach Zatoki Gdańskiej 27 osób.