Na trzy miesiące - z polecania wojewody pomorskiego - zostały zamknięte cztery sklepy, w których na Pomorzu sprzedawano dopalacze. Pozwoliły na to przepisy ustaw o zarządzaniu kryzysowym i o wojewodzie. Trzy sklepy działały w Gdańsku, jeden w Tczewie.

Chodzi między innymi o "alternatywną kwiaciarnię", w której sprawie interweniowaliśmy od października. Działania policji i sanepidu nie przynosiły konkretnego efektu. Służby tłumaczyły, że muszą czekać na wyniki badań, które potwierdzą, że środki tam sprzedawane zawierają zakazane substancje. Wyniki badań próbek zabezpieczonych w dwóch sklepach (5 października i 8 listopada) dotarły do sanepidu 20 grudnia. Potwierdziły obecność nielegalnych substancji narkotycznych oraz dopalaczy. Mimo to sanepid nie potrafił zamknąć punktów - jeden z nich zmienił siedzibę, drugi nazwę i całą procedurę administracyjną trzeba było zacząć od nowa. Prokuratura wszczęła jednak śledztwo o próbę wprowadzenia do sprzedaży narkotyków.

Regularne kontrole przeprowadzano w sklepach od jesieni

Od jesieni natomiast przy wojewodzie działał specjalny zespół złożony z przedstawicieli kilku instytucji, które regularnie przeprowadzały w sklepach kontrole i karały właścicieli mandatami. Zespół składał mi co tydzień raporty w tej sprawie. Ja nie byłem zadowolony z efektów pracy tego zespołu, bo ich tak do końca nie było. Oczekiwanym przez nas wszystkich efektem było zamknięcie tych lokali. Okazało się, że w trybie kodeksu administracyjnego, w którym działaliśmy, możemy to robić 2 lata i dłużej. I zaczęliśmy się zastanawiać, jakie inne narzędzia mamy - mówi wojewoda pomorski Ryszard Stachurski. Sklepy zamknięto ostatecznie na podstawie przepisów dwóch ustaw: o zarządzaniu kryzysowym i wojewodzie.

Jest pomysł na skuteczną walkę z dopalaczami

Można się jednak spodziewać, że problem wróci. Władze województwa mają jednak pomysł na bardziej skuteczną walkę z dopalaczami w przyszłości. Towar w takich sklepach ma być od razu zabezpieczany i w ciągu jednej doby przekazywany do badań w Narodowym Instytucie Leków. Jeśli wyniki wykażą zakazane środki, sklep - w oparciu o te same regulacje prawne - ma być od ręki zamykany. Koniec oszukiwania, koniec podstępów, różnego rodzaju metod, które prowadzą do tego, że sprzedający działają w majestacie prawa, zmieniając jedną literę w nazwie, zmieniając adres czy nazwę produkty, który został zarekwirowany. Nie zgadzamy się na tego typu działania. I z pełną determinacją, z pełną skutecznością będziemy zamykali to i oni będą musieli udowadniać nam pewne rzeczy. To nie może być tak, że państwo jest w defensywie - zapowiada wojewoda pomorski Ryszard Stachurski.

Szkoda jedynie, że na tak stanowczą reakcję trzeba było czekać prawie miesiąc od uzyskania przez sanepid niepokojących wyników. Mimo wszystko lepiej jednak późno niż wcale. To nie jest takie proste, żeby znaleźć rozwiązanie, które daje takie możliwości. Niekiedy jest tak, że na najprostsze rozwiązania, wpada się najtrudniej - przyznaje wojewoda.