O włos od tragedii na Bałtyku. Polski jacht Maytur znalazł się pod ostrzałem austriackich żołnierzy. Ćwiczyli oni strzelanie artyleryjskie ostrą amunicją na poligonie w Ustce. Gdy zauważono, że w polu rażenia znalazł się niezidentyfikowany jacht, ćwiczenia przerwano. Prawdopodobnie winę za zdarzenie ponosi polski kapitan.

Austriacy usiłowali skontaktować się drogą radiową z kapitanem jednostki. Jednak ten nie odpowiadał. Straż graniczna szykowała się już do interwencji, gdy jacht zmienił kurs i wpłynął do portu w Ustce. Kapitan tłumaczył potem, że popsuło mu się radio. Nie wiedział o zamknięciu akwenu, nie słyszał ostrzeżeń.

Reporter RMF Adam Kasprzyk dowiedział się, że kapitanowi grozi kara za niedopełnienie obowiązków. Jan M. nie zapoznał się z wiadomościami żeglarskimi, co było jego obowiązkiem i dlatego nie wiedział, że akwen był zamknięty dla żeglugi. Kara, jaka mu za to grozi, może być finansowa, ale możliwe też, że kapitan już nigdy nie będzie mógł stanąć za sterem, bo straci uprawnienia. Posłuchaj relacji: