Łukasz Abgarowicz zrezygnował z funkcji szefa mazowieckiej Platformy Obywatelskiej. To początek politycznej walki o Warszawę – Platforma i PiS rywalizują o wyborców w konkursie na czystość szeregów.

Stanowisko Abgarowicz otrzymał w sobotę. Ta nominacja została odebrana jako powrót do władzy na Mazowszu środowiska związanego z Pawłem Piskorskim.

Głośno było o wątpliwościach, jakie pojawiały się zarówno na temat Piskorskiego, jak i Abgarowicza w okresie, gdy obaj zasiadali we władzach Warszawy. Krytycznie na temat kolegów z partii wypowiadała się także posłanka PO Julia Pitera. Po wyborze Abgarowicza na szefa Platformy na Mazowszu zagroziła nawet odejściem z partii.

W środę Paweł Piskorski został usunięty z Platformy Obywatelskiej w związku z informacjami o zakupie przez niego dużej ilości byłych PGR-owskich gruntów.

I choć nazwiska obu polityków pojawiły się chociażby przy okazji „afery mostowej”, do tej pory nikomu nie przeszkadzali. Teraz jednak partia ma świadomość zbliżających się wyborów samorządowych. Platforma rozpoczęła zatem z walkę z PiS-em – a przedmiotem jest rywalizacja na czystość szeregów. - Osoby, co do których nasze zaufanie i cierpliwość się wyczerpały, tak czy inaczej opuszczą Platformę - deklaruje Donald Tusk.

Wykluczenie polityka z szeregów PO zarząd regionu mazowieckiego partii ocenił jednak jako „niesprawiedliwe” i „niespełniające standardów demokratycznej partii”. Dezycja „podjęta została bez rozmowy z Piskorskim i bez podania przekonujących powodów” – czytamy w oświadczeniu.

Podobnie czystki dzieją się także w szeregach PiS-u na warszawskiej Pradze. To kara za załatwianie sobie mieszkań komunalnych. Z drugiej jednak strony partia braci Kaczyńskich bez mrugnięcia okiem korzysta z pomocy nie tylko osób zamieszanych w „aferę mostową”, ale potrafi się także za to odwdzięczyć.

Przykładów nie brakuje. Klub sportowy Jerzego Hertla, jednego z mostowych bohaterów, otrzymuje z miasta sporą dotację. Jego żona jest radną stolicy, dzięki której PiS ma w Radzie Miasta większość. Z kolei główna postać afery, Wojciech Ławniczak, dostał pracę w biurze, które zajmuje się organizacją wyborów Miss Świata. Radni PiS przeznaczyli na tę imprezę 10 milionów złotych z publicznej kasy.