Marszałek Sejmu Bronisław Komorowski ma już pismo od policji opisujące zachowanie na drodze z Gdańska do Warszawy Jacka Kurskiego. W ubiegłą środę poseł PiS - na awaryjnych światłach - "podłączył się" na drodze nr 7 Gdańsk-Warszawa do policyjnego konwoju.

W piśmie, które dostał Bronisław Komorowski, wskazane są dwa przepisy Kodeksu Drogowego, które złamał Kurski. Po pierwsze chodzi o dwukrotne niezatrzymanie się na wezwanie policji, po drugie o jazdę na włączonych światłach awaryjnych i podłączenie się do kolumny. Jest też sugestia, że poseł znacząco przekroczył prędkość, ale nie ma wskazania o ile, bo Kurski nie został zmierzony na radar.

Policjanci obliczyli jedynie, że kolumna, do której przyłączył się polityk, pokonała trasę Gdańsk-Warszawa ze średnią prędkością 112 km/h. W piśmie nie ma jednak żadnej sugestii, co policja zamierza począć z wyczynem Kurskiego. Dlatego nie jest wykluczone, że marszałek Komorowski poprosi o dodatkowe wyjaśnienia.

W ubiegłą środę do konwoju, składającego się z dwóch samochodów nieoznakowanych, ale z włączonymi sygnałami dźwiękowymi i świetlnymi, wiozącego osobę zatrzymaną z Gdańska do Warszawy, dołączył mercedes na włączonych światłach awaryjnych.

Jego kierowca, Jacek Kurski przejechał ponad 100 km i nie zatrzymał się do policyjnej kontroli. Konwój w pewnym momencie zwolnił, zmuszając auto posła do wolniejszej jazdy. W tym czasie dwa policyjne samochody zablokowały przejazd, zatrzymując mercedesa. Poseł na żądanie pokazania dokumentów, wyjął legitymację poselską.

Sam Kurski wydał w ubiegły piątek oświadczenie, w którym napisał m.in. że nie było policyjnej blokady, a on nie zasłaniał się immunitetem poselskim. Poinformował też, że czuje się winny sprawienia policji kłopotu i w związku z tym wpłacił 500 zł dla Fundacji Na Rzecz Ofiar Wypadków Komunikacyjnych i Bezpieczeństwa.