Policja zatrzymała pięciu podejrzanych o kradzież tablicy z napisem "Arbeit macht frei" znad muzeum obozu Auschwitz-Birkenau. Mężczyźni wpadli na północy Polski. Funkcjonariusze znaleźli również uszkodzony napis.

Zatrzymane osoby to członkowie zorganizowanej grupy, mają od 20 do 39 lat. Potwierdziły się zatem wcześniejsze informacje naszych dziennikarzy, że kradzieży nie dokonali złomiarze. Napis został pocięty - każdy wyraz znajdował się osobno.

Mężczyzn zatrzymali wspólnie policjanci z Małopolski oraz województwa kujawsko-pomorskiego. Specjalnym konwojem zostali przewiezieni do komendy wojewódzkiej policji w Krakowie.

Mieszkańcy kujawsko-pomorskiego Czernikowa są zszokowani, że to z ich miejscowości pochodzą złodzieje, którzy ukradli napis. Jeden z pięciu zatrzymanych przez policję jest właścicielem miejscowego sklepu budowlanego. Z mieszkańcami Czernikowa rozmawiał nasz reporter Tomasz Fenske:

Historyczna tablica zniknęła znad bramy obozu w piątek nad ranem. Policja od razu wszczęła śledztwo. Już na początku, funkcjonariusze wykluczyli, by za kradzieżą stali złomiarze. Policja podkreślała, że cała akcja została doskonale zaplanowana. Rabunku dokonało kilka osób, a na złodziei w okolicach muzeum czekało dostawcze auto.

Władze Muzeum już podziękowały policji za odnalezienie najważniejszego symbolu XX wieku. Radość i wdzięczność - dla policji i obywateli - to również pierwsza reakcja Naczelnego Rabina Polski. To cud! - mówi naszemu reporterowi Mariuszowi Piekarskiemu Michael Schudrich:

Wcześniej od mieszkańców między innymi Oświęcimia funkcjonariusze otrzymali dziesiątki telefonicznych informacji w sprawie kradzieży. Za pomoc w ujęciu sprawców wyznaczono nagrodę - 115 tysięcy złotych. O rabunku powiadomiony został także Interpol.

Przedstawiciele polskich i izraelskich władz wyrazili oburzenie kradzieżą. Także mieszkańcy Oświęcimia nie kryli swojej dezaprobaty:

Napis "Arbeit macht frei" ("Praca czyni wolnym") nad bramą Auschwitz-Birkenau został wykonany w obozowej ślusarni. Litery wycinał więzień, mistrz kowalstwa artystycznego Jan Liwacz (nr 1010). Więźniowie najprawdopodobniej celowo - w ramach protestu - zmontowali napis wadliwie, odwracając literę "B" do góry nogami. Napis na rozkaz generała SS Theodora Eicke pojawił się na bramach wejściowych kilku niemieckich obozów koncentracyjnych (oprócz Auschwitz, także w Dachau, Gross-Rosen, Sachsenhausen, Theresienstadt, Flossenbürg).