Rząd wystąpił do prezydenta o przedłużenie polskiej misji w Iraku o rok – poinformował premier Kazimierz Marcinkiewicz. Jednak polski kontyngent ma być zmniejszony w marcu do około 900 żołnierzy.

Uzasadniając decyzję, premier podał trzy powody. Po pierwsze, do końca 2006 roku została przedłużona iracka misja ONZ. Po drugie, o pozostanie prosiły władze Iraku, a także „sojusznicy z misji stabilizacyjnej”. Dodał, że w przyszłorocznym budżecie MON są już środki finansowe na iracką misję. Prezydent na podjęcie decyzji ma czas do końca roku.

Obecnie nasz kontyngent to prawie 1500 żołnierzy. W marcu ma on zostać zmniejszony do około 900 wojskowych i ma zmienić swój charakter – wojskowi mają się zajmować głównie doradztwem i szkoleniem Irakijczyków.

Premier już wcześniej sugerował, że misja może zostać przedłużona o rok. Tyle bowiem czasu – jego zdaniem – potrzeba siłom irackim na przejęcie pełnej kontroli nad naszą strefą. Minister Radosław Sikorski mówił z kolei, że przy podejmowaniu decyzji w sprawie ewentualnego przedłużenia polskiej misji w Iraku będzie brana pod uwagę możliwość podpisywania kontraktów przez polskie firmy. Mówiło się o dostępie do irackiego sektora energetycznego, w tym wydobycia gazu.

Plan reformy polskiej misji w Iraku zakładał już poprzedni minister obrony. Jednak Jerzy Szmajdziński chciał, by kontyngent był mniej liczny – około 400 żołnierzy, w tym większość instruktorów. Jego zdaniem, rządowy plan jest błędem, ponieważ nie kończy typowo wojskowej obecności w Iraku.

Bronisław Komorowski mówi z kolei, że Polski nie stać na przedłużenie misji. Tym bardziej, że za rok musimy się zaangażować w Afganistanie. - Polska nie ma żadnych powodów, by przedłużać swoją obecność w Iraku. Nic nie dały negocjacje ministra Sikorskiego i ministra Mellera w Waszyngtonie - argumentuje przypominając, że na dłuższą misję nie uzyskamy żadnej dodatkowej pomocy od Stanów Zjednoczonych.