Pożar w okolicach Radomyśla nad Sanem na Podkarpaciu objął już ponad 500 hektarów wrzosowisk i zarośli. W akcji użyto 5 gaśniczych samolotów, z których zrzucano wodę. Na miejscu wciąż pracuje 180= strażaków.

Na miejscu jest 100 strażaków wspomaganych przez pięć samolotów gaśniczych.

Nie padało chwilę, więc ogień się roznosi. Wiatr jest mocno nieprzewidywalny, w tej chwili zmienił kierunek - z powrotem do wypalonej części, to ułatwi troszkę prace, działają tam strażacy - powiedział nam Marcin Betleja - rzecznik podkarpackiej straży pożarnej.

Na miejscu na szczęście nie ma zagrożenia dla ludzi i budynków. Do najbliższych zabudowań są cztery kilometry - mówił wcześniej młodszy brygadier Marcin Betleja, rzecznik prasowy Podkarpackiego Komendanta Wojewódzkiego Państwowej Straży Pożarnej. 

Samo gaszenie może potrwać do rana.

(md)