Robert N., domniemany "bohater" osławionego rajdu po Warszawie, kilkakrotnie zawiadamiał policję o kradzieży luksusowych aut przez klientów, którym je wynajmował. Funkcjonariusze podejrzewali jednak, że to on sam fingował te kradzieże - ustalił portal tvn24.pl.

Jak twierdzi tvn24.pl, śledztwa w sprawie domniemanych kradzieży samochodów umarzały nadzorujące je prokuratury rejonowe. Teraz warszawska Prokuratura Okręgowa zaczyna weryfikację tych postępowań.

Pirat z BMW poszukiwany za ucieczkę policjantom z Kielc

Policja poszukuje Roberta N. ps. Frog za ucieczkę przed funkcjonariuszami w lutym tego roku w okolicach Kielc. Cztery miesiące temu policjanci ścigali Roberta N. 35 kilometrów, złamał wtedy kilkadziesiąt przepisów. Okazuje się, że do tej pory jest bezkarny. Teraz szuka go za to policja. Nie może zrobić tego w sprawie szaleńczej jazdy ulicami Warszawy, ponieważ śledztwo w tej sprawie wszczęła już prokuratura. W tym wypadku policja może działać tylko na jej zlecenie. Śledczy natomiast na razie nie wydali polecenia poszukiwań, czy nawet ustalenia miejsca pobytu Roberta N.

Policjanci znaleźli jednak metodę, by odnaleźć młodego mężczyznę, który mocno zaszedł im za skórę.

My mamy do tego pana także jakąś sprawę związaną z wykroczeniami, jakie popełniał wcześniej - komendant główny Marek Działoszyński tłumaczy, że kielecka policja chciała, by "Frog" za kilkudziesięciokilometrową szaleńczą ucieczkę odpowiadał przed prokuratorem.

W marcu śledczy z Kielc stwierdzili jednak, że jadąc z prędkością 220 km/h i łamiąc równocześnie 80 razy przepisy, nie popełnił przestępstwa i sprawę umorzyli. Teraz więc Robert N. ma odpowiadać za wykroczenia. Co ciekawe - jak zauważa reporter RMF FM Krzysztof Zasada - te poszukiwania ruszyły dopiero kilka dni temu.

TVN24/RMF FM (j.)