"Jeżeli prezydent ma wątpliwości konstytucyjne, mógł skierować ustawę do Trybunału Konstytucyjnego. Ale ją zawetował. To świadczy o tym, że jest funkcjonariuszem PiS-u, nie jest człowiekiem gotowym ważyć racje i rozważać różne alternatywy dla dobra ludzi" - tak posłanka Anna Grodzka skomentowała zawetowanie przez Andrzeja Dudy ustawy o uzgodnieniu płci. "Jest to niezwykle groźne. Teraz, jeżeli by się tak wydarzyło nieszczęśliwie - myślę, że do tego nie dojdzie - że PiS zdobędzie władzę, to czeka nas w Polsce długa czarna noc, której Polacy powinni się obawiać" - podkreśliła.

"Jeżeli prezydent ma wątpliwości konstytucyjne, mógł skierować ustawę do Trybunału Konstytucyjnego. Ale ją zawetował. To świadczy o tym, że jest funkcjonariuszem PiS-u, nie jest człowiekiem gotowym ważyć racje i rozważać różne alternatywy dla dobra ludzi" - tak posłanka Anna Grodzka skomentowała zawetowanie przez Andrzeja Dudy ustawy o uzgodnieniu płci. "Jest to niezwykle groźne. Teraz, jeżeli by się tak wydarzyło nieszczęśliwie - myślę, że do tego nie dojdzie - że PiS zdobędzie władzę, to czeka nas w Polsce długa czarna noc, której Polacy powinni się obawiać" - podkreśliła.
Prezydent Andrzej Duda /Jacek Turczyk /PAP

Zdaniem Anny Grodzkiej prezydent nie wskazał konkretnych luk w ustawie. Wszystkie te uwagi są absolutnie niemerytoryczne, nie odnoszą się do rzeczywistości, ani do treści ustawy - zauważyła posłanka. Przypomniała, że wraz z inną osobą transpłciową Ewą Hołuszko, zwracała się do prezydenta o spotkanie w tej sprawie. Byłabym w stanie wykazać to panu prezydentowi, gdyby zechciał posłuchać i rozmawiać na ten temat merytorycznie - mówiła. To, że nie doszło do spotkania Grodzkiej z prezydentem dowodzi jej zdaniem, że głowa państwa kieruje się względami ideologicznymi i stanowiskiem swojej partii, a nie rozważeniem racji, które stoją po stronie ustawy.

Postępowanie Andrzeja Dudy krytycznie ocenił również poseł Stanisław Źelichowski z Polskiego Stronnictwa Ludowego. Nie rozumiem tego weta, ani tych wątpliwości. Podczas prac w komisjach sprawę oceniało wielu ekspertów w tej dziedzinie i nie wskazywali oni na niebezpieczeństwa, o których mówi jego Kancelaria Prezydenta - stwierdził parlamentarzysta. Pan prezydent nie po raz pierwszy pokazał, że kieruje się polityką swojej partii, która była ustawie przeciwna. (W trakcie prac sejmowych - PAP) zrobiono, co zrobiono, by zrobić z tego sprawę polityczną i doprowadzić do tego, że część polityków w pewnych środowiskach może zostać napiętnowana - dodał.

W opinii konstytucjonalistów, jeśli w związku z końcem kadencji Sejm nie zajmie się prezydenckim wetem, zawetowana ustawa nie wchodzi w życie i tak jak projekty ustaw, podlega zasadzie dyskontynuacji. Taka sytuacja miała miejsce w 2011 r. w przypadku ustawy zawierającej przepisy o GMO, którą zawetował prezydent Bronisław Komorowski.

Ostatnie posiedzenie Sejmu obecnej kadencji zaplanowano na 8-9 października. Marszałek Sejmu Małgorzata Kidawa-Błońska powiedziała w piątek, że jeśli dokumenty ws. weta prezydenta do ustawy o uzgodnieniu płci dotrą do Sejmu szybko, to być może izba zdąży zająć się sprawą jeszcze w tej kadencji.

(mn)