Pielęgniarki domagają się podwyżek i gwarancji, że pieniądze dostaną. Nie chcą, aby skończyło się jak w przypadku słynnej „ustawy 203”. Siedem lat temu Sejm uchwalił podwyżki dla pielęgniarek, nie wskazując źródeł ich finansowania.

Siostry o wyższe wypłaty siostry musiały walczyć w sądach pracy - problemy z pieniędzmi są do dziś.

We Wrocławiu taka sytuacja jest w co dziesiątym szpitalu. 7 lat po wejściu ustawy w życie, pielęgniarki ciągle walczą z dyrektorami o pieniądze w sądach. Przytłaczająca większość podobnych spraw, które wcześniej znalazły się w sądach zakończyła się orzeczeniami korzystnymi dla pielęgniarek. Z reguły musiały jednak czekać miesiącami na wypłatę pieniędzy, bo w szpitalach ich nie było. Aby je znaleźć, dyrektorzy musieli dokonywać restrukturyzacji zatrudnienia. Pieniądze się więc znajdowały, ale tylko dlatego, że do wypłaty było mniej pracowników.

Podobnie było na Podlasiu. Tam też ustawa 203 nie oznaczała automatycznego wzrostu wynagrodzeń pielęgniarek. By dostać podwyżki, musiały składać pozwy do sądu.

Dyrektorzy tych pieniędzy nie mieli i dopiero niejednokrotnie na drodze sądowe uzyskiwałyśmy te środki. Ja również byłam z tym w sądzie pracy - mówiła Ewa Taranta, przewodnicząca okręgowej rady pielęgniarek i położnych w Białymstoku.