Szpitale i przychodnie bez kontraktów, a pacjenci bez lekarzy i pomocy medycznej - takiego czarnego scenariusza nie można wykluczyć po 1 stycznia. Narodowy Fundusz Zdrowia nie może bowiem zacząć przygotowań do podpisywania kontraktów medycznych na przyszły rok, ponieważ Ministerstwo Zdrowia wciąż nie wydało rozporządzeń koszykowych dotyczących tego, ile i za co ma płacić fundusz. Nie ma też ustawy, która pozwoli przedłużyć obecne umowy.

W tej sytuacji może czekać nas chaos. Tym bardziej, że z końcem roku wygasa prawie połowa umów z placówkami medycznymi. W tym roku NFZ czekało największe kontraktowanie usług medycznych od wielu lat.

Tymczasem ministerstwo zostawiło NFZ-owi w prawnej próżni. Fundusz nie może rozpisać nowych konkursów, bo wciąż nie ma rozporządzeń koszykowych. Ministerstwo mówi o aneksowaniu obecnych umów, ale tu brakuje nowelizacji ustawy.

Nie mówimy o turbulentnym otoczeniu. Nie mówimy o tym, że to otoczenie się zmienia. Funkcjonujemy w chaosie
- tak o tej sytuacji mówi Małgorzata Gałązka-Sobotka z Rady NFZ-u. 

Rozporządzenia dopiero są konsultowane!

Jak ustalił reporter RMF Mariusz Piekarski, fundusz w kilku pismach do ministra Arłukowicza alarmował, że kontraktowanie jest już praktycznie niemożliwe. Według harmonogramu przygotowanego przez centralę NFZ-u, prezes funduszu planowała w sierpniu wydać zarządzenie dotyczące warunków zawierania nowych kontraktów. Nie może go jednak wydać, bo - jak już wspomniano - nie ma rozporządzeń koszykowych. Te - według harmonogramu funduszu - powinny zostać opublikowane w czerwcu! Mamy październik, a ministerstwo zdrowia odpowiada, ze rozporządzenia są konsultowane!

Problem polega na tym, że także plan B, czyli aneksowanie obecnych umów, zaczyna wisieć na włosku. Aby dyrektorzy oddziałów NFZ-u mogli zaprosić dyrektorów szpitali i przychodni do przedłużenia obecnych umów, muszą mieć do tego podstawę prawną - musi być zmieniona ustawa o finansowaniu świadczeń ze środków publicznych. Projekt niedawno wpłynął do Sejmu i dopiero teraz zaczną nad nim pracować posłowie.

Małgorzata Gałązka-Sobotka z Rady NFZ-u zwraca uwagę, że na aneksowanie też potrzebny jest czas. To nie jest złożenie podpisu pod identyczną umową. Aneksowanie to jest redefiniowanie zakresu umowy. Często przedmiotu i wartości - mówi Gałązka-Sobotka, bo podczas aneksowania może dochodzić do zmian w umowach ze szpitalami, przesunięć miedzy placówkami. Tym bardziej, że już wiadomo, iż pieniędzy do podziału jest co najwyżej tyle co w tym roku.

Skoro już system nie jest odpowiednio finansowany, to niech będzie on chociaż w miarę stabilny. Wciąż brakuje działań, które mogłyby nam oszczędzić takiej hazardowej gry
- mówi członek Rady NFZ-u.

Bo hazardem będzie podpisywanie umów tuż pod koniec roku. W wielkim chaosie i bałaganie.