Dziś, w 75. rocznicę śmierci św. Maksymiliana Kolbego, metropolita krakowski kard. Stanisław Dziwisz odprawi mszę św. przy ołtarzu polowym przed Blokiem Śmierci w b. obozie Auschwitz I. Polski franciszkanin dobrowolnie oddał życie za współwięźnia.

Rajmund Kolbe urodził się 8 stycznia 1894 r. w Zduńskiej Woli. Wstąpił do zakonu franciszkanów. Śluby kapłańskie złożył w 1914 r. Przyjął imię Maksymilian Maria. W 1927 r. założył pod Warszawą klasztor-wydawnictwo Niepokalanów. W chwili wybuchu II wojny światowej było tam 700 zakonników i kandydatów. W latach 30. prowadził też działalność misyjną w Japonii.

Niemcy aresztowali zakonnika jesienią 1939 r. Został zwolniony. Ponownie zatrzymali go w lutym 1941 r. i osadzili na Pawiaku, skąd w maju trafił do Auschwitz. Dwa miesiące później w reakcji na ucieczkę z obozu Niemcy wybrali grupę więźniów, których skazali na śmierć głodową. Wśród nich był Franciszek Gajowniczek. O. Maksymilian dobrowolnie ofiarował za niego swe życie. Umierał w cierpieniach przez dwa tygodnie. Zmarł 14 sierpnia 1941 r., jako ostatni ze skazanych. Dostał dobity zastrzykiem fenolu w podziemiach bloku 11.

"Siłą twórczą jest miłość"

Kilka tygodni przed śmiercią Maksymilian powiedział do współwięźnia Józefa Stemlera: "Nienawiść nie jest siłą twórczą. Siłą twórczą jest miłość". Franciszkanin został beatyfikowany przez papieża Pawła VI w 1971 r., a kanonizowany przez Jana Pawła II 10 października 1982 r. Stał się pierwszym polskim męczennikiem podczas II wojny, który został wyniesiony na ołtarze.

Ojciec Maksymilian miał dwóch braci; jeden z nich w 1943 r. także trafił do Auschwitz, był przenoszony do innych obozów i zmarł 23 stycznia 1945 r. w KL Mittelbau-Dora.

(mn)