Procedura odbierania prawa jazdy kierowcy za przekroczenie prędkości w terenie zabudowanym o więcej niż 50 km/h może trwać nawet 6 tygodni. "Spodziewamy się fali wniosków podważających pomiar prędkości" - tak przewiduje szef biura Związku Powiatów Polskich Grzegorz Kubalski. Starostowie nadal domagają się zmian w prawie po tym, jak Trybunał Konstytucyjny za niezgodną z konstytucją uznał dotychczasową procedurę automatycznego odbierania uprawnień.

Zmiana przepisów nie jest jednak szykowana, gdyż wyklucza ją Ministerstwo Sprawiedliwości twierdząc, że wystarczy odpowiednio zinterpretować wyrok Trybunału Konstytucyjnego. Z kolei resort infrastruktury zapewnia, że rozstrzygnięcie TK wciąż analizuje.

Problem w tym, że wyrok został już opublikowany i starostowie zostali z problemem sami. Wiedzą, że nie mogą już automatycznie zatrzymywać prawa jazdy na wniosek policji.

Nie wiemy, jak mamy postępować i czekamy. Niebawem pewno jakieś rozporządzenie w tej sprawie się ukaże - mówi Jan Żychliński, starosta powiatu Warszawa-Zachód. Dodał, że być może będzie wstrzymywał się z decyzjami.

Związek Powiatów Polskich oczekuje zmiany przepisów, spodziewając się fali odwołań kierowców.

Kosztem pewnego chaosu proceduralnego, kosztem dłużej trwających postępowań też przepisy da się zastosować, ale lepiej jest tego uniknąć - mówi Grzegorz Kubalski i podkreśla, że Trybunał nie podważył samego odbierania prawa jazdy, a tylko procedurą. I ona wymaga doprecyzowania. 

Decyzja TK

W połowie grudnia Trybunał Konstytucyjny orzekł, że niezgodne z konstytucją są przepisy dotyczące zatrzymywania przez starostów prawa jazdy za przekroczenie dopuszczalnej prędkości o więcej niż 50 km/h lub za przewożenie niedozwolonej liczby osób, o ile  podstawą do takiej decyzji jest wyłącznie nieweryfikowana informacja policji.

Za niekonstytucyjny uznał TK przepis wprowadzony nowelizacją Kodeksu karnego z marca 2015 r., który zobowiązuje starostę - po otrzymaniu informacji od policji - do zatrzymania prawa jazdy.

W uzasadnieniu wyroku sędzia sprawozdawca Piotr Pszczółkowski wskazał, że starosta nie dokonuje samodzielnie ustaleń faktycznych co do rzeczywistego przebiegu zdarzenia. Jest związany treścią informacji organu kontroli ruchu drogowego. Treść informacji sporządzonej przez funkcjonariusza policji lub innej uprawnionej służby korzysta ze swoistego domniemania prawdziwości, które nie może być przez stronę podważone w toku postępowania administracyjnego w sprawie zatrzymania prawa jazdy - mówił sędzia.

W związku z tym - według TK - zakwestionowany przepis nie wyklucza zatrzymania prawa jazdy w sytuacji, w której w rzeczywistości nie doszło do naruszenia przepisów Prawa o ruchu drogowym. Strona nie ma zatem gwarancji rozstrzygnięcia jej sprawy administracyjnej zgodnie ze standardami sprawiedliwej i rzetelnej procedury - argumentuje TK. Dodano przy tym, że aby procedura spełniała te warunki, musi zapewniać wszechstronne i staranne zbadanie okoliczności istotnych dla rozstrzygnięcia sprawy oraz gwarantować wszystkim stronom prawo do wysłuchania.

Wniosek do TK w tej sprawie złożyła w kwietniu 2021 r. I prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Manowska. 

Opracowanie: