Amerykańscy żołnierze stacjonujący na granicy Kuwejtu z Irakiem gotowi do ataku. Żołnierze otrzymali rozkaz przygotowania do walki oraz nałożenia odzieży chroniącej przed bronią chemiczną i masek gazowych. Doprawdy trudno przewidzieć, co wydarzy się w najbliższych godzinach w rejonie konfliktu i - przede wszystkim - w samym Bagdadzie.

Dzisiejsze ataki pokazały, że w tej wonie niczego nie można być pewnym; żadnego scenariusza. Jednak najbliższa noc najprawdopodobniej pokaże, jak Amerykanie chcą tę wojnę prowadzić: czy skupią się na nielicznych aktach na pojedyncze obiekty, czy rozpoczną się zmasowane ataki.

Ta druga wersja wydaje się bardziej prawdopodobna. Co więcej, może się okazać, że to, co nastąpiło nad ranem, nie było rzeczywistym atakiem, a jedynie służyło rozpoznaniu stanowisk obrony przeciwlotniczej.

Celem kolejnych bombardowań są na pewno instalacje wojskowe, koszary i gmachy, takie jak ministerstwo obrony. W ciągu ostatnich dni – jak donoszą specjalni wysłannicy RMF - ewakuowano wojskowe budynki w Bagdadzie. Wywieziono praktycznie wszystko. Ale gdzie - nie wiadomo.

Potencjalne cele to także pałace Saddama Husajna. Jest ich ponad 50; większość wybudowano po „Pustynnej Burzy” kosztem miliardów dolarów. Amerykanie z pewnością będą się wystrzegali bombardowań meczetów i budynków cywilnych.

O tym, że taki scenariusz wojenny jest prawdopodobny potwierdził także sekretarz obrony Donald Rumseld na specjalnej konferencji prasowej. Nie wykluczył jednak, że Amerykanie zastosują także ataki podobne do tego z ostatniej nocy. Rumseld zaapelował też do Irakijczyków, aby nie opuszczali swoich mieszkań i pod żadnym pozorem nie zbliżali się do budynków rządowych i wojskowych. Podkreślił też, że mieszkańcy Iraku bardzo chcą być wyzwolenia, ale na razie są we władzy reżimu, który zabija, by wymusić bezpieczeństwo.

Posłuchaj także relacji korespondenta RMF w Waszyngtonie Grzegorza Jasińskiego:

Foto: USA Army

19:30