"Wierzę, że większość z nas nie jest tu dla pieniędzy" - mówiła Halina Szydełko (PiS) rekomendując w Sejmie projekt dot. obniżenia uposażeń parlamentarzystów. "To bat na opozycję i gaszenie pożaru medialnego po sprawie nagród dla ministrów; wynagrodzenia nie są jałmużną" - oceniała opozycja.

Projekt PiS, nad którym we wtorek debatował Sejm, przewiduje obniżenie o 20 proc. uposażeń parlamentarzystów. Zgodnie z projektem, uposażenie posła i senatora będzie odpowiadało 80 proc. wysokości wynagrodzenia podsekretarza stanu, ustalonego na podstawie przepisów o wynagrodzeniu osób zajmujących kierownicze stanowiska państwowe, z wyłączeniem dodatku z tytułu wysługi lat.

Halina Szydełko (PiS) przedstawiając projekt w Sejmie oceniła, że wynagrodzenia parlamentarzystów "nie należą do najniższych i umożliwiają godne życie". Wierzę, że większość z nas nie jest tu dla pieniędzy - zaznaczyła posłanka. Przekonywała, że choć opozycja mówi o chciwości władzy, to "właśnie posłom opozycji trudno jest rozstać się z 20 proc. uposażenia i dlatego zapowiadają oni, że nie wezmą udziału w głosowaniu" nad tym projektem.

Jak podkreślała, bycie wybrańcem narodu "to nie jest tylko zaszczyt i przywilej, ale przede wszystkim służba i odpowiedzialność". A jeśli społeczeństwo dziś tak ocenia i stwierdza, że należy obniżyć uposażenia posłów i senatorów, to należy się zastanowić dlaczego - dodała Szydełko. Według niej niska ocena pracy posłów wynika z jakości prowadzonej przez nich debaty publicznej. Agresywne zachowanie nie pozostaje bez oceny społeczeństwa i tę ocenę trzeba uszanować - mówiła posłanka. Zapowiedziała, że PiS zagłosuje za projektem o obniżce uposażeń.

Projekt skrytykowały w debacie pozostały sejmowe kluby. To jest bat na opozycję - oświadczył Sławomir Nitras (PO).

Pierwsza myśl, jaka przyszła mi do głowy, gdy słyszałem pana (Jarosława) Kaczyńskiego z panem (Ryszardem) Terleckim, że teraz będzie skromniej, to przypomniało mi się takie powiedzenie z PRL, państwo je na pewno znacie, że klasa robotnicza ustami swoich przedstawicieli pije szampana i je kawior. I dzisiaj mamy bardzo podobną sytuację. Bo dzisiaj Jarosław Kaczyński będzie żyć skromniej obniżając wynagrodzenia posłom opozycji, bo nie sobie, bo nie swoim kolegom z PiS, nie klasie panów z PiS - mówił Nitras.

Jak zaznaczył, wynagrodzenie wicepremier Beaty Szydło, szefa MSWiA Joachima Brudzińskiego i innych ministrów nie zostaną obniżone. Bo oni są rasą panów, bo oni są wyjątkowi - ironizował poseł. Będzie miał obniżone (wynagrodzenie) pan (Krzysztof) Brejza, który odkrył skalę patologii. Opozycja będzie miała obniżone, bo Jarosław Kaczyński postanowił żyć skromniej, obniżając pensje posłom opozycji - podkreślił Nitras.

Nawiązał też do informacji dotyczącej leczenia prezesa PiS. Na Szaserów w szpitalu na wizytę u ortopedy czeka 170 osób, a pierwszy termin jest we wrześniu. Średni czas oczekiwania to jest 235 dni. A ile czekał pan Kaczyński? Do kolejki panie Kaczyński! Ja wiem, że pan jest ojcem narodu jak cesarz w Kapuścińskim, ale jeśli pan chce żyć skromniej, to do kolejki na Szaserów. (...) Może (prezes PiS) poczekać 235 dni na wizytę. Może chociaż kapitana do noszenia kul, a nie generała. To jest bat na opozycję - oświadczył poseł PO.

My jesteśmy ludźmi skromnymi, damy radę. Jak trzeba będzie za darmo pracować, to będziemy, bo my naprawdę reprezentujemy tu Polaków. To sprowadzanie parlamentu do fasady. Gdzie są autorzy tej ustawy: pan Terlecki i Kaczyński? Nawet tu nie mieli ochoty przyjść. Tak właśnie was traktują - mówił Nitras, zwracając się do posłów PiS.

Projekt krytykował Jerzy Jachnik (Kukiz'15). Ocenił, że propozycja prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego jest bardzo populistyczna. Ona pokazuje, że na tej sali nie ma żadnego parlamentaryzmu, że decyduje jeden człowiek, to jest dyktat jednej osoby - uznał poseł. To jest koniec parlamentaryzmu. Wiecie dlaczego? Dlatego, że sami sprowadzacie się do zera - zwrócił się do posłów Prawa i Sprawiedliwości.

Według Piotra Misiło (N) projekt dot. obniżki uposażeń "w absolutnie cyniczny i pełny hipokryzji sposób próbuje przykryć przestępstwo skarbowe sterowanego przez Jarosława Kaczyńskiego z tylnego siedzenia rządu marionetek i pazernych działaczy PiS w terenie."

Panie prezesie Kaczyński, ponieważ pan pracował na państwowym etacie tylko w PRL, wyjaśniam: wynagrodzenia nie są jałmużną, ale są związane z odpowiedzialnością i koniecznymi kompetencjami do wykonywania danego zawodu - zwracał się poseł do lidera PiS. Podkreślał, że społeczeństwo powinno zadbać, by dobór osób decydujących o przyszłości państwa był odpowiedni, a posłowie i ministrowie "nie byli dobierani z racji byłych zasług, czy wiernego poddaństwa fanaberii prezesa partii".

Jak podkreślił, "zarówno parlamentarzysta jak i minister, premier, czy prezydent są normalnymi pracownikami wynajętymi przez społeczeństwo do wykonywania pracy". Za tę pracę należy się adekwatne wynagrodzenie, a nie zastępcze beneficja - dodał.

Obniżajmy wynagrodzenia, a będą w polityce tylko takie osoby, jak kłamca Macierewicz z jego Mistralami za dolara i objawienie eksplozji smoleńskiej; jak pani Pawłowicz, która łamiąc swoje ślubowanie poselskie jawnie przyznaje się do sprzeniewierzenia konstytucji -
powiedział Misiło.

Zdaniem Piotra Zgorzelskiego (PSL-UED) projekt "nie ma nic wspólnego z myśleniem o państwie i systemie wynagradzania w państwie". Tu chodzi tylko i wyłącznie o gaszenie pożaru medialnego wywołanego ujawnieniem istniejącego w rządzie patologicznego systemu dopłat bezpośrednich dla kolesiów. Patologicznego systemu dopłat bezpośrednich dla ministrów i wysokich urzędników - powiedział Zgorzelski.

Koszty waszego rozpasania sięgają milinów złotych, które lekką ręką wydajecie dla swoich partyjnych działaczy. Nie macie problemu nagradzać swoich, tylko i wyłącznie tych z legitymacją PiS, tutaj grosza nie szczędzicie, dla protestujących matek nie ma pieniędzy, dla ministrów, a jakże, są - podkreślił poseł.

Po debacie do zadania pytań zgłosiło się wielu posłów, głównie z opozycji. Marcin Kierwiński (PO) ocenił, że prawdziwym uzasadnieniem projektu są nagrody przyznane ministrom. Chcecie za wszelką cenę przykryć arogancję, pazerność i chciwość tych osób. Jednak doszliście do wniosku, że należy ukarać wszystkich. Sami siebie chcecie ukarać, zamiast tych, którzy garściami grabili publiczne pieniądze - zwracał się do posłów PiS.

Paulina Henning-Kloska (N) wskazała, że nowelizacja marginalizuje pozycję parlamentu. Obniżenie pensji posłów ma doprowadzić do tego, żeby inteligentni ludzie, mający poczucie własnej wartości i godności znaleźli sobie inną pracę - zaznaczyła.

Halina Szydełko, odpowiadając na pytania posłów stwierdził: Trudno tu wyłuskać jakieś pytanie z tego bezmiaru agresji. I kiedy mówiłam o tym, że społeczeństwo, wyborcy, oceniają naszą debatę, ten poziom agresji, to miałam na myśli właśnie to, co działo się dziś podczas mojego wystąpienia, jak również fakt, jak prowadząca poprzednio obrady pani marszałek nie reagowała na tego typu zachowanie. 

(m)