Polskie zakłady poprawcze są nieskuteczne i zbyt drogie - alarmuje Najwyższa Izba Kontroli po sprawdzeniu ponad połowy tego typu placówek. Dane są zatrważające. Miesięcznie na utrzymanie jednego wychowanka państwo wydaje nawet 18 tys. zł, a mimo to prawie 60 proc. z nich wraca na drogę przestępstwa.

Pieniądze są przekazywane na ubrania, pożywienie, kursy, naukę zawodu, kieszonkowe, wypłacanie wychowawców, itp. Kontrolerów dziwi, że aż tyle to kosztuje - w ekstremalnym przypadku, w zakładzie poprawczym w Nowem aż 18 tys. zł. Wysokie koszty to jednak nic przy tym, jak marne efekty przynosi resocjalizacja. Aż 60 proc. wychowanków wraca na drogę przestępstwa. Warto dodać, że w dorosłych więzieniach ta liczba jest o 20 proc. niższa.

Kto jest winny? Często wychowawcy, którzy nie stosują kar i są pobłażliwi. W skrajnych przypadkach dochodzi do tego, że kupują nieletnim papierosy. Ten proces wychowawczy na pewno jest zakłócony, skoro wychowawcy nie stosują standardów, których od nich wszyscy oczekujemy - stwierdził Jacek Jezierski, prezes NIK. Jego zdaniem, trzeba gruntownie przebudować system resocjalizacji nieletnich, z większą kontrolą resortu sprawiedliwości włącznie.

NIK nie wie, co mówi - twierdzi Sebastian Dec, dyrektor poprawczaka w Poznaniu. Szef placówki, w której w ubiegłym miesiącu doszło do buntu i burd, krytykuje raport Najwyższej Izby Kontroli. Jego zdaniem, nie chodzi tylko o kwestię pieniędzy, ale również o zwyczaje. Posłuchaj relacji reportera RMF FM Piotra Świątkowskiego:

Warto jednak chyba przeanalizować poważnie inny absurd, że zdemoralizowana osoba pełnoletnia wciąż przebywa w poprawczaku, a nie w więziennej celi.

Od każdej reguły są jednak wyjątki. Reporter RMF FM Piotr Glinkowski odwiedził Dom Poprawczy dla Dziewcząt w Zawierciu. Jego podopieczne nie mają czasu na nudę. Jedna z nich pisze nawet wiersze: