Zarzuty nieumyślnego spowodowania śmierci noworodka i narażenia życia jego matki usłyszał lekarz ze Zduńskiej Woli Andrzej L. Sprawa dotyczy śmierci 5-kilogramowego noworodka, który udusił się, bo lekarze nie zdecydowali się na cesarskie cięcie.

Lekarz nie przyznał się do winy i odmówił składania wyjaśnień. Grozi mu kara do pięciu lat więzienia. Prokuratura zastosowała wobec niego poręczenie majątkowe w wysokości 5 tys. złotych.

Zarzuty dotyczą śmierci noworodka podczas porodu w zduńskowolskim szpitalu na początku ubiegłego roku. Ważący ponad 5 kilogramów chłopiec udusił się w trakcie porodu, bowiem lekarze nie wykonali cesarskiego cięcia. Zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa złożyli rodzice dziecka.

Według prokuratury z opinii powołanych w tej sprawie biegłych z Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu wynika, że lekarz, mimo komplikacji, nie wysłał ciężarnej kobiety do szpitala o wyższym stopniu referencyjności. Nie przeprowadził też badań zmierzających do ustalenia wielkości i wagi płodu, a więc ustalenia czy możliwy jest poród naturalny, czy też konieczne jest przeprowadzenie cesarskiego cięcia. To ostatnie - zdaniem biegłych - było konieczne w tym przypadku.

Lekarz źle ocenił też wyniki badań, m.in. USG, z których wynikało, że obwód brzucha dziecka był większy niż głowy, co także wskazywało na możliwe problemy z porodem. To kolejny argument wskazujący o konieczności skierowania ciężarnej kobiety do innego szpitala - zaznaczył rzecznik prokuratury.

Materiały dotyczące tej sprawy prawdopodobnie zostaną wyłączone do odrębnego postępowania ze śledztwa, w którym sieradzka prokuratura bada w sumie 11 przypadków porodów w zduńskowolskim szpitalu z ostatnich lat, w których mogło dojść do błędów w sztuce lekarskiej.

W kilku przypadkach działania lekarzy oceniają już biegli. W innych śledczy mają problemy z pozyskaniem opinii wysokiej klasy specjalistów.

(mal)