Nie będzie kary za picie alkoholu podczas wizyty Baracka Obamy w Polsce. Policyjna komisja dyscyplinarna uniewinniła jednego z trzech wysokich funkcjonariuszy, którzy - jak twierdzili ich przełożeni - byli pijani w komendzie stołecznej, a mieli w tym dniu ochraniać amerykańskiego prezydenta. Na początku czerwca funkcjonariusz napisał raport o odejście ze służby i przejście na emeryturę.

Zdaniem komisji dyscyplinarnej nie udało się ponad wszelką wątpliwość ustalić, że ten konkretny oficer był pijany. To dlatego, że jako jedyny z całej trójki, po złapaniu przez przełożonych, nie dał się zbadać alkomatem. Komisja uznała, że nie ma więc koronnego dowodu, a pozostałe - takie jak zeznania przełożonego, nie są wystarczające. To oznacza, że naczelnik wydziału kryminalnego nie zostanie wyrzucony z policji. Sam jednak postanowił odejść, już w trakcie trwania postępowania dyscyplinarnego złożył raport o odejście ze służby i przejście na emeryturę, a wczoraj komendant stołeczny ten raport przyjął. 

W sprawie pozostałych dwóch funkcjonariuszy toczy się jeszcze postępowanie. Przesłuchiwani są jeszcze świadkowie. Komisja nie będzie jednak miała problemu z ustaleniem, czy ci policjanci byli pijani, bo ma wyniki badania alkomatem. Naczelnik wydziału terroru kryminalnego wydmuchał 1,7 promila.

Mieli być pijani podczas operacji "Jubileusz"

Policjanci mieli być pijani w czasie operacji "Jubileusz", czyli zabezpieczenia obchodów rocznicy wyborów z 4 czerwca 1989. Reporter RMF FM Mariusz Piekarski ustalił, że jeden z funkcjonariuszy odpowiadał wówczas za pion rozpoznania miejsc, w których miały odbywać się uroczystości. Przy pytaniach o role kolejnych dwóch funkcjonariuszy Komenda Stołeczna Policji zasłoniła się natomiast tajnością planów i funkcji policjantów podczas operacji "Jubileusz".

Z okazji obchodów 25. rocznicy wyborów parlamentarnych z 4 czerwca 1989 roku do Warszawy przyleciało w sumie 51 delegacji, w tym 17 głów państw - m.in. prezydent USA Barack Obama. W operacji "Jubileusz" wzięło udział w sumie 8,5 tysiąca funkcjonariuszy, w tym 7 tysięcy policjantów i 1166 funkcjonariuszy BOR. 70 osób, w tym prezydent USA, miało osobistą ochronę.

(mal)