List otwarty w sprawie tragedii pod Rysami sprzed 16 lat. Napisał go Jakub Matyśkiewicz. W lawinie zginęli dwaj jego bracia. Niespełna miesiąc temu sąd w Katowicach przyznał ojcu obu braci odszkodowanie. Miał je zapłacić nauczyciel, który organizował ówczesną wyprawę. Niedługo po wyroku w internecie rozpoczęto zbiórkę pieniędzy dla nauczyciela.

Redakcja RMF FM otrzymała list. Poniżej publikujemy go w całości (w oryginale):

 

List  otwarty

Zadałem dziś Ojcu pytanie wiedząc że z tego powodu poszedł do sądu udowodnić sprawcy winę:

-Czy Szumny Cię przeprosił?

-Szumny nigdy!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Zawsze był panem sytuacji to on wybaczał mi że byłem oskarżycielem posiłkowym to napiszemy kiedyś nie czas dzisiaj.

 

Tylko kiedy będzie czas aby powiedzieć prawdę a prawda jest taka jak zawsze czasem okrutna czasem brutalna, czasem komuś niewygodna ale jest i ten czas który mija tego nie zmieni.

Powstają jednak czasem różne wersje mniej lub bardziej komuś wygodne tej samej prawdy bo człowiek zapomina to co jemu nie wygodne. Są jednak w całej sprawie rzeczy które należy powiedzieć oddając honor umarłym.

 

Lawina

 

Podstawowym błędem w całej sprawie jest budowanie przeświadczenia jakoby ci którzy zginęli wybrali taki los, poszli za niebieską grań ich śmierć była piękna bo góry są przecież piękne i warto w nie chodzić. A prawda jest taka że zginęli młodzi ambitni ludzie najbardziej okrutną śmiercią jaką to można sobie wyobrazić część zmiażdżona przez kamienie część utopiona w zimnej lodowatej wodzie. Ich ciała były pełne obrażeń tych wyłowionych z jeziora nie do rozpoznania na pogrzebie trumny były zamknięte. I co w tym pięknego pytam wszystkich tych pasjonatów gór. Tonąć wiedząc że to już koniec bez żadnej nadziei na dnie Czarnego Stawu. Oddać wszystko w kilka sekund mając 16 lat jak mój brat. Myślę że nawet w piekle nie ma takiej machiny która by przysporzyła człowiekowi tyle cierpienia co to miejsce podczas Lawiny. Jednak bardziej okrutne jest wmawianie ludziom że nic się nie stało zaraz po wypadku i obrona sprawcy któremu prawie spod nóg wyjechała ta lawinę na tych których prowadził w mokrym śniegu w paskudnej pogodzie na szczyt.

Czasem jednak wszystko jest lepsze niż okrutna prawda. Jednak jest kilka pytań na które nie ma odpowiedzi. Jak można zaraz po wypadku pisać tomik nostalgicznych wierszy który miasto wydaje będąc sprawcą wypadku. To jest kuriozum być ofiarą a zarazem kimś wspaniałym heroizm całej sytuacji przesłania tylko okrutna prawda. Nauczyciel był przeciętnym wspinaczem, który nie załapał się na większe podboje górskie w każdym klubie wysokogórskim był by podrzędną personą.

W Klubie Pion natomiast wśród młodzieży był on oświeconym guru który tajniki górskiej przygody młodym odsłaniał. Typowy kult jednostki wśród młodych ludzi podnosiło to zarazem prestiż szkoły i miasta które klub zarazem stworzyło jak i sponsorowało. W świecie gór najważniejsza jest ocena ryzyka jest ono zawsze dzielone przez ludzi którzy na nie się decydują a co jeśli nie są oni tego świadomi bo po stronie oceny stoi autorytet i jakaś wizja. Przypomina mi to jedynie jedną podobną sprawę jednak o innym charakterze Poznańskie Słowiki gdzie kult jednostki wychowawcy przysłania rozsądek pozwala na łamanie prawa lub niedopuszczalne ryzyko. W środowisku wspinaczy Rysy nie stanowią żadnego celu szczególnie zimą jest to niepotrzebne nikomu ryzyko nikt tam zimą nie chodzi taką opinie można usłyszeć od każdej osoby która zna Tatry i się wspina.

 

Miasto

Sprawa miasta ma podwójny charakter finansowy i wizerunkowy i tak od samego początku była rozgrywana. Osobiście otrzymałem pomoc od miasta w autobusie do Zakopanego na msze zaraz po wypadku pani psycholog z urzędu zapytała się czy wszystko w porządku powiedziałem że tak i chyba tyle. Odpowiedzialność moralna za wsparcie finansowe Klubu Pion który nie miał prawa istnieć no chyba że naprawdę chcemy mieć szkołę która będzie zawodowo tworzyć 16 letnich Himalaistów grupowo zdobywających szczyty Rysy Mt Blanc czemu nie K2 a może tylko przypadkiem tego deszczowego dnia w mglisty zimowy dzień 28 stycznia 2003 nieśli oni flagę miasta Tychy na szczyt a inny znany tyski himalaista po raz kolejny nie zdobył szczytu K2 zimą może sprawy nie są powiązane. Tychy z czegoś muszą słynąć no jednak chyba nie tędy droga i jeszcze nie jest za późno aby uderzyć się w pierś z głębokim poczuciem winy. Widmo odpowiedzialności finansowej również wisi nad miastem bo wszystkie rodziny mają prawo do odszkodowania i nie powinno to mieć miejsca w sądzie. Miasto samo powinno na samym początku pomoc zaoferować. Pomoc prawdziwą a nie wizerunkowe stypy i tomiki wierszy pana Szumnego. Trudno przyznać się do błędu a błędem było wszystko wszystkie wyjazdy w których narażano życie młodzieży od samego początku firmowane przez szkołę i miasto. Trudno się przyznać a nawet przeprosić ale było to błędem. Osobiście znam historię narciarza który czekał całą zimę aby zjechać z Rysów z Zakopiańskim przewodnikiem jednak nie było bezpiecznych warunków dla jednej dorosłej osoby.

Dlatego grupa szła bez przewodnika nikt na takie ryzyko by się nie zgodził. W Tatrach był drugi stopień zagrożenia lawinowego jednak jest to komunikat dla całych Tatr nad Morskim Okiem z relacji świadków wynika że warunki były znacznie gorsze. Góry mogą zaczekać jest to rzecz która odróżnia człowieka gór od zwykłego laika. Ludzie znający góry mają dla nich czas zawsze i to one decydują kiedy jest dobra pogoda aby móc w nie iść. W górach nie można planować 27 i 28 stycznia Rysy decydują zawsze góry zawsze pogoda, pogoda była fatalna więc czemu brać tam młodzież na tą nikomu nie potrzebną stertę kamieni nazwaną Rysami ambicje ego i gdzie ta niebieska grań?

 

Odszkodowanie

 

Całkiem możliwe że gdyby nauczyciel przeprosił a miasto nie robiło z winnego ofiary sprawy by nie było. Ojciec wysłał pozew ostatniego dnia przed terminem przedawnienia z poczty całodobowej w Krakowie namówiony przez przyjaciela aby sprawy nie zostawiać. Pieniądze czy są takie które mogą zwrócić ludzkie życie albo zabrać ból i cierpienie? W całej sprawie chodzi o elementarną sprawiedliwość tych którzy dalej nie rozumieją wypadku i własnej winny. Dlaczego nauczyciel jest postrzegany jako ofiara? Dlaczego miasto twórca Klubu Pion i patron całej działalności własnej winny nie widzi. Może oni są już tam za niebieską granią i krzywdy i cierpienia zwykłego człowieka nie są w stanie dostrzec. Prawda jest taka że to miasto stworzyło Klub Pion i człowieka który sprzedawał wszystkim piękną wizję własnych ambicji a moi bracia ponieśli z tego tytułu śmierć najbardziej brutalną z możliwych. Życie wszystkich rodzin zostało złamane czas zatrzymał się tam w tym miejscu nad Czarnym Stawem. Ale nie czas osądzać....

 

Jakub Matyśkiewicz