Lech Kaczyński wysłał Annę Fotygę do USA, ponieważ był zaniepokojony stanem negocjacji w sprawie tarczy antyrakietowej. Tak twierdzą przedstawiciele Pałacu Prezydenckiego i od razu zastrzegają, że minister Fotyga nie negocjowała z Amerykanami.

Prezydent kontaktował się w sprawie negocjacji z premierem. Chciał jednak poznać również opinię drugiej strony, czyli Amerykanów. Nieoficjalnie wiadomo, że Anna Fotyga miała sprawdzić w USA czy Donald Tusk nie jest hamulcowym owych negocjacji.

Do końca nie wiadomo, z kim się spotkała i co sprawdziła Fotyga w Waszyngtonie. Z nieoficjalnych informacji wynika, że był to drugi albo nawet trzeci garnitur amerykańskiej administracji. Sama Anna Fotyga jest z siebie raczej zadowolona. Telefonicznie poinformowała innych ministrów Kancelarii Prezydenta, że „przywiezie z USA sukces”. To stwierdzenie jest bardzo intrygujące, bo – jak zapewniali prezydenccy ministrowie – Fotyga nie pojechała do Stanów Zjednoczonych, aby negocjować.

Maciej Łopiński przyznał, że resort dyplomacji w recenzji pomysłu wypadu do USA delikatnie sugerował, że nie jest to najlepszy moment na samowolne wojaże.

Minister Fotyga nie psuje szyków rządowi - tak Władysław Stasiak, szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego, skomentował amerykańską wizytę szefowej Kancelarii Prezydenta w Waszyngtonie. Anna Fotyga od wtorku rozmawia z amerykańskimi politykami głównie o tarczy antyrakietowej. Na pewno pani minister Fotyga nie prowadzi negocjacji. Negocjator jest cały czas ten sam. (…) Dlaczego zakładać, że miałaby psuć szyki? Nie. Nie sądzę - stwierdził Stasiak.

W czwartek przedstawiciele rządu poinformowali, że misja Fotygi nie była konsultowana ani z premierem, ani z szefami resortów dyplomacji i obrony narodowej. Kancelaria Prezydenta twierdzi tymczasem, że MSZ wiedziało o terminie wizyty Fotygi w USA i liście rozmówców, a także pomagało w jej organizowaniu.