Początek nowego roku szkolnego może być bardzo niespokojny z powodu protestów zapowiedzianych przez Związek Nauczycielstwa Polskiego. Emocji przeciwników reformy edukacji nie ostudziła zapowiedź "500+ dla nauczycieli" ogłoszona przez minister Annę Zalewską. "To nie jest systemowe rozwiązanie, a kiełbasa wyborcza" - komentuje w rozmowie z RMF FM Sławomir Broniarz, szef ZNP.

Początek nowego roku szkolnego może być bardzo niespokojny z powodu protestów zapowiedzianych przez Związek Nauczycielstwa Polskiego. Emocji przeciwników reformy edukacji nie ostudziła zapowiedź "500+ dla nauczycieli" ogłoszona przez minister Annę Zalewską. "To nie jest systemowe rozwiązanie, a kiełbasa wyborcza" - komentuje w rozmowie z RMF FM Sławomir Broniarz, szef ZNP.
Sławomir Broniarz /Marcin Obara /PAP

"500+" dla nauczycieli dyplomowanych zapowiedziała niedawno szefowa MEN Anna Zalewska. Szczegóły ma ogłosić premier Beata Szydło na rozpoczęcie nowego roku szkolnego. 

Ta obietnica budzi wątpliwości przewodniczącego ZNP Sławomira Broniarza, bo dodatkowe pieniądze zapowiedziane przez minister Zalewską mają dostać tylko nauczyciele dyplomowani. A co z drugą połową nauczycieli - mianowanymi, kontraktowymi i stażystami? - zauważa.    

Broniarz stawia też pytanie, czy "500+ dla nauczycieli" ma być stałym dodatkiem do pensji, czy jej stałym składnikiem - ozusowanym i wpływającym na wszelkie dodatki godzinowe i stażowe. Szef ZNP nie ukrywa jednak, że każda podwyżka to dobra wiadomość dla nauczycieli.

Będą osoby, które będą się z tego cieszyły, ale większość naprawdę będzie podchodziła do tego sceptycznie. To jest danie takiej kiełbasy wyborczej, na tej zasadzie, że uspokoimy nastroje, ale nie rozwiązujemy problemów - ocenia.

Broniarz dodaje, że wszystkie obietnice minister Zalewskiej - paruprocentowe podwyżki, "dodatek 500 plus", dodatkowe etaty -  po zsumowaniu będą kosztować miliardy złotych. Dlatego też ZNP chce usłyszeć zapewnienie ministra Mateusza Morawieckiego, że budżet na to stać. 

Zapowiedź podwyżek nie ostudziła emocji nauczycieli, którzy za tydzień chcą wyjść na ulice i protestować przeciwko wchodzącej w życie reformie oświaty. Po likwidacji gimnazjów prace ma stracić ponad 10 tysięcy nauczycieli. 

Przeciwnicy reformy spotkają się o godzinie 16. przed Ministerstwem Edukacji przy ulicy Szucha w Warszawie. Organizatorzy protestu spodziewają się kilkuset osób, w tym rodziców, samorządowców i najstarszych uczniów.

Związek Nauczycielstwa Polskiego chce też zorganizować protesty w Poznaniu i Gdańsku. 

(ph)