Historycy IPN dostali zalecenie, by nie wypowiadać się na temat lustracji w Kościele, w tym decyzji krakowskiej kurii na temat ks. Isakowicza-Zaleskiego – dowiaduje się RMF FM. Zamykanie ust ks. Zaleskiemu poparł prezydent.

Zalecenie dla historyków Instytutu wydał jego prezes, Janusz Kurtyka. Co ciekawe, przedstawiciele IPN komentowali już decyzję krakowskiej kurii. - Jeśli ksiądz Zaleski zechce, nadal będzie miał dostęp do archiwów IPN - oświadczył doradca prezesa Instytutu Pamięci Narodowej, Antoni Dudek. Tłumaczył, że Instytut nie jest instytucją kościelną i nie obowiązują go kościelne decyzje. - Ksiądz Zaleski uzyskał jako obywatel polski dostęp do akt i on nie wygasa - dodał Antoni Dudek.

Instytut nie chce jednak mieszać się w sprawy wewnętrzne Kościoła i nie chce być wciągany w spory, które się wokół tego toczą – tłumaczy w rozmowie z RMF decyzję Janusza Kurtyki jego doradca, Antoni Dudek. Posłuchaj:

Zbadanie okoliczności ujawnienia rzekomej agenturalnej przeszłości księży, m.in. ks. Malińskiego i ks. Czajkowskiego, zlecił natomiast Lech Kaczyński. - Podanie do publicznej wiadomości informacji o domniemanej współpracy z peerelowskimi służbami specjalnymi księdza Czajkowskiego i księdza Malińskiego musi rodzić szereg pytań - sugeruje prezydent. Kaczyński jednocześnie zwraca uwagę, że najpewniej termin ujawnienia tych informacji – tuż przed i tuż po wizycie Benedykta XVI w Polsce – nie był przypadkowy.

Lech Kaczyński poparł także decyzję krakowskiej kurii i kardynała Stanisława Dziwisza. - Dobrze się stało, iż zapowiadane przez księdza ujawnienie listy domniemanych agentów SB w Kościele nie doszło do skutku - ocenił prezydent.

Ksiądz Isakowicz-Zaleski został ukarany przez krakowską kurię m.in. zakazem prowadzenia dalszych prac badawczych na temat agenturalnej przeszłości księży. Od metropolity krakowskiego otrzymał pismo z informacją o zastosowanych wobec niego „środkach karnych”. Zaznaczył, że się im podporządkuje. W związku z tym duchowny nie upublicznił listy 28 księży-tajnych agentów SB.

To na razie tylko prewencja – mówi o decyzji krakowskiej kurii znawca prawa kanonicznego ojciec Bogusław Trzeciak. Nie potrafi jednak rozszyfrować, po jaki środek karny sięgnął metropolita krakowski. - Nie jest to kara, ale środek karny, który ma zapobiec jakieś sytuacji - tłumaczy zakaz publikacji listy księży-agentów, nałożony na ks. Isakowicza-Zaleskiego. Posłuchaj:

Nakaz krakowskiej kurii oznacza, że informacje zawarte w teczkach SB zostaną opublikowane dopiero po wakacjach – taką informację przekazał bowiem biskup Jan Szkodoń, przewodniczący komisji "Pamięć i Troska" przy krakowskiej kurii. Z materiałami zapoznają się historycy Papieskiej Akademii Teologicznej. Zgodnie z zaleceniem kardynała Dziwisza, tylko oni mają dostęp do archiwalnych dokumentów, dotyczących przeszłości księży.