Maturzyści piszący tydzień temu esej na temat "Lalki" Bolesława Prusa otrzymali absurdalne zadanie - twierdzi "Dziennik". Na podstawie fragmentu książki mieli zinterpretować sen Izabeli Łęckiej. Tymczasem, jak twierdzą niektórzy poloniści, bohaterka powieści wcale nie spała, lecz marzyła na jawie.

Nauczyciele są mocno zaniepokojeni i obawiają się, że ten błąd może obniżyć wielu maturzystom oceny z polskiego. Polonista Leszek Barszcz, który jest również egzaminatorem, zaapelował do Centralnej Komisji Egzaminacyjnej, by ratowała sytuację. Jego zdaniem błąd autorów testu to dla młodego pokolenia sygnał, że ci którzy powinni być autorytetami, nie umieją przygotować sprawdzianu, a nawet nie znają dobrze "Lalki".

Ale w CKE nie widzą problemu. Zdaniem jej przedstawicieli nikt nie popełnił błędu. W podanym fragmencie bez wątpienia chodzi o sen. Pytanie ustalali wykładowcy uniwersyteccy i do nich można mieć zaufanie. Są autorytetami w swoich dziedzinach - przekonuje Małgorzata Burzyńska z CKE.

To nie jedyny problem z esejami maturalnymi - pisze "Dziennik". Poloniści poddają w wątpliwość także pierwszy temat, gdzie należało porównać wiersze Adama Mickiewicza "Oda do młodości" i Kazimierza Przerwy-Tetmajera "Któż nam powróci". Problem polega na tym, że na maturze podstawowej powinno się analizować teksty z obowiązkowego kanonu lektur. Tymczasem z Tetmajera w kanonie znalazły się "wiersze wybrane" i w większości liceów akurat "Któż nam powróci" nie był omawiany na lekcjach.