Dwie centrolewicowe partie otrzymały ponad połowę głosów w wyborach parlamentarnych na Litwie - takie są wstępne dane z ponad połowy okręgów wyborczych.

Kierowana przez Algirdasa Brazauskasa lewicowa Koalicja Socjaldemokratyczna uzyskała ponad 31-procentowe poparcie wyborców i zdobyła 51 mandatów w 141-osobowym litewskim Sejmie. Drugie miejsce w wyborczym wyścigu zajął Związek Liberałów, uzyskując 36 mandatów, a trzecie - centrolewicowy Nowy Związek, który zdobył 27 mandatów. Rządzący dotychczas konserwatywny Związek Ojczyzna wprowadził do nowego parlamentu tylko dziewięciu posłów. 300-tysięczna mniejszość polska na Litwie wybierała swych przedstawicieli zarówno z listy polskiej partii - Akcji Wyborczej Polaków na Litwie (AWPL) jak i z list partii litewskich. AWPL, której sondaże dawały około 2% poparcie, prawdopodobnie nie wejdzie do nowego Sejmu, liczy jednak na to, że wprowadzi do niego 6 posłów z okręgów jednomandatowych.

Wielkim wygranym niedzielnych wyborów parlamentarnych na Litwie okrzyknięto byłego prezydenta tego kraju Algirdasa Brazauskasa, który dwa lata temu, po zakończeniu pierwszej kadencji, wycofał się z polityki. Teraz niespodziewanie powrócił na fali niezadowolenia społecznego, twierdząc, że nie może spokojnie patrzeć na coraz większe ubożenie społeczeństwa, którego znaczna część zarabia ok. 150 dol. miesięcznie. "Wszędzie, gdzie ludziom żyje się źle, głosowano na Brazauskasa" - powiedział członek Koalicji Socjaldemokratycznej Gediminas Kirkilas.

Żadna z partii, które weszły do Sejmu, nie będzie w stanie samodzielnie utworzyć rządu. Można oczekiwać, że dojdzie do koalicji socjaldemokratów z Nowym Związkiem byłego prokuratora generalnego Litwy Arturasa Paulauskasa. Popularność w społeczeństwie zawdzięcza on sukcesom w walce z przestępczością zorganizowaną. "Kiedy opadną emocje i Paulauskas przyjrzy się swemu elektoratowi, to myślę, że przystąpi do negocjacji z nami. Szansa na to jest bardzo duża" - powiedział Gediminas Kirkilas. "Jednym z prawdopodobnych tematów naszych negocjacji będzie nasze poparcie (dla Paulauskasa) w przyszłych wyborach prezydenckich w zamian za jego poparcie dla stworzenia przez nas rządu" - dodał Kirkilas. Premierem zostałby w takiej sytuacji Brazauskas, którego uważa się za człowieka odpowiedniego do tego, by wyprowadzić Litwę z obecnego kryzysu gospodarczego. Ma on opinię kompetentnego administratora i cieszy się popularnością nie tylko wśród Litwinów, lecz także wśród stanowiących znaczącą grupę społeczną na Litwie mniejszości narodowych. Sam Paulauskas pytany, z kim będzie rozmawiał na temat przyszłej koalicji rządowej, powiedział, że z każdym, poza konserwatystami.

Bez względu na to, kto stworzy nowy rząd w Wilnie, będzie on zabiegał o wejście Litwy do Unii Europejskiej i NATO. Innym wyzwaniem dla rządu będzie sprawa zachowania stabilności litewskiej waluty - lita. Bank centralny chce związać lita w przyszłym roku z euro zamiast z dolarem.

Litewska prasa, komentując wyniki wyborów i zwycięstwo lewicy, nie kryła w zadowolenia i nadziei, że "teraz będzie lepiej". Komentator największego litewskiego dziennika "Lietuvos Rytas" Rymvidas Valatka napisał, że konserwatyści przegrali, bo "dużo mówili o reformach, ale ich nie realizowali". Nie potrafili odpowiednio przeprowadzić prywatyzacji i przyciągnąć inwestycji zagranicznych. Konserwatyści ze Związku Ojczyzna, których obciąża się winą za wysokie bezrobocie, uzyskali bardzo słaby wynik, choć w wyborach parlamentarnych z 1996 r. wypowiedziało się za nimi ponad 40% litewskiego elektoratu.

00:35