Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów bardzo mocno przygląda się działaniom dwóch sieci - niemieckiego Lidla i portugalskiej Biedronki - mówi prezes Tomasz Chróstny. Sprawę "wojny" sklepów i tego, czy może stanowić zagrożenie dla konsumentów, zbadał reporter RMF FM Maciej Sztykiel.

"Starciem gigantów" zainteresował się UOKiK

Od jakiegoś czasu obserwujemy "wojnę" cenową i reklamową między dwoma wielkimi sieciami sprzedażowymi. Konflikt jest na tyle intensywny, że sprawą zainteresował się UOKiK. Jego możliwości są jednak ograniczone.

Żaden z dyskontów nie ma pozycji monopolisty. Nie jest to też przypadek zmowy cenowej czy rynkowej, więc UOKiK nie może działać tu na mocy przepisów o ochronie konkurencji. Nasz zakres prawny jest zakresie interwencji na rynku ograniczony - mówi prezes Urzędu Tomasz Chróstny.

Prezes nie wyklucza jednak możliwości łamania praw konsumenckich przez spór obu sklepów. Z tego powodu bardzo mocno przyglądamy się tym działaniom - dodał.

Niemniej zdaniem prezesa Chróstnego konflikt między obiema sieciami może być bardzo korzystny dla konsumentów, ponieważ dzięki niemu mają dostęp do produktów tańszych. Ale jednocześnie istotne jest, aby nie byli wprowadzeni w błąd.

Jaka jest geneza konfliktu?

Spór między Lidlem i Biedronką zaczął się na początku lutego. Na początku rywalizacja ograniczała się do SMS-ów porównujących ceny danych produktów. Za nimi poszły reklamy w telewizji oraz plakaty czy billboardy.

Krokiem następnym była "wojna cenowa" przejawiająca się obniżaniem przez obie sieci cen na półkach sklepowych.

Obecnie urzędy oraz instytucje zajmujące się ochroną praw konsumenckich bacznie przyglądają się starciu gigantów.

Opracowanie: