Powinniśmy być z wami solidarni i was zrozumieć - mówił były prezydent Lech Wałęsa w czasie spotkania z protestującymi od 18 kwietnia w Sejmie osobami niepełnosprawnymi. Zadeklarował, że chciałby wnieść "jakiś wkład" do ich "walki". Protestujący zaapelowali do Wałęsy, aby z nimi został.

Były prezydent Lech Wałęsa rozmawia z protestującymi w Sejmie niepełnosprawnymi oraz opiekunami osób niepełnosprawnych. Wezwaliście mnie, więc jestem - powitał Wałęsa zebranych. Były prezydent zapewnił, że wspiera protest. Wam się to należy - mówił. 

Chciałbym wnieść jakiś wkład do waszej walki - zadeklarował. Podkreślił też, że nie należy do żadnej partii i nie chciałby, żeby jego wizyta w Sejmie była "wykorzystywana politycznie". Mówią, że należało załatwiać te sprawy wtedy, kiedy byłem prezydentem. Otóż oświadczam tym mądralom, że w tamtym czasie ja więcej nie mogłem zrobić - stwierdził.

Powinniśmy z wami być solidarni i was zrozumieć, i w zależności od porządkowania Polski, nabierania jakiegoś rytmu i dobrobytu powinniśmy powiedzieć o waszych potrzebach i wykazywać się tu solidarnością i mądrością. Na razie to się nam nie udaje - dodał Wałęsa. 

Lech Wałęsa zaproponował protestującym rodziców niepełnosprawnych, by poprosili o pomoc inne grupy społeczne. Górników, pocztowców. Trzeba pomyśleć - wymieniał.

Rodzice osób niepełnosprawnych zaproponowali Lechowi Wałęsie, by został z nimi w Sejmie. Mamy wolny materac - stwierdzili. Wałęsa odparł, że nie zostanie na noc, bo o 18:00 ma inne spotkanie w Puławach.

Już po spotkaniu protestujący nie mówili o rozczarowaniu, choć właśnie to można było odczytać po ich twarzach. Spotkanie z byłym prezydentem nie przyniosło nic nowego poza deklaracjami, że Lech Wałęsa będzie mówił na kolejnych swoich spotkaniach o ich proteście.

Obiecywał apel do grup, które ewentualnie mogłyby wesprzeć na zewnątrz jakimś protestem poparcia. Dla nas to też jest ważne, to nas trzyma tutaj przy walce. Czekamy na ruch pana prezydenta. Trzymamy za słowo. Usłyszeliśmy też, że nas podziwia - przekazywali po spotkani z byłym prezydentem protestujący w Sejmie.     

Protest trwa od 18 kwietnia

Protest osób niepełnosprawnych i ich opiekunów trwa od 18 kwietnia. Protestujący zgłaszali dwa postulaty: zrównania renty socjalnej z minimalną rentą z tytułu niezdolności do pracy oraz wprowadzenia dodatku "na życie", zwanego też "rehabilitacyjnym" dla osób niepełnosprawnych niezdolnych do samodzielnej egzystencji po ukończeniu 18. roku życia w kwocie 500 złotych miesięcznie; zaproponowali, by dodatek był wprowadzany krocząco: od września 2018 r. 250 zł, od stycznia 2019 roku - dodatkowo 125 zł i od stycznia 2020 r. również 125 zł.

Protestujący uważają, że dotychczas zrealizowano jeden z ich postulatów. Chodzi o podniesienie renty socjalnej do 100 proc. kwoty najniższej renty z tytułu całkowitej niezdolności do pracy. Zgodnie z ustawą, którą podpisał w poniedziałek prezydent, renta socjalna wzrośnie z 865,03 zł do 1029,80 zł.

Prezydent podpisał również ustawę wprowadzającą szczególne uprawnienia w dostępie do świadczeń opieki zdrowotnej, usług farmaceutycznych i wyrobów medycznych dla osób ze znacznym stopniem niepełnosprawności. Zdaniem autorów ustawy (posłowie PiS) spełnia ona jeden z postulatów protestujących i przyniesie gospodarstwom z osobą niepełnosprawną miesięcznie około 520 zł oszczędności. Innego zdania są protestujący, którzy uważają, że ustawa to "wydmuszka" i nie realizuje ich żądań w sprawie dodatku.

(j.)