​Ze względów bezpieczeństwa na razie nie można dotrzeć do ciał dwóch saperów, którzy zginęli w eksplozji niewybuchu w kompleksie leśnym w pobliżu Kuźni Raciborskiej (Śląskie). Na razie niemożliwe jest też przeprowadzenie oględzin. Teren musi wcześniej zostać oczyszczony z pocisków - przekazała katowicka prokuratura. Z uwagi na wagę wydarzenia, śledztwo w sprawie przejęła i poprowadzi Prokuratura Okręgowa w Warszawie.

Do wypadku doszło we wtorek około godz. 13:40 podczas usuwania przedmiotów wybuchowych i niebezpiecznych, które realizowali żołnierze 29. patrolu rozminowania 6. Batalionu Powietrznodesantowego z Gliwic. Dwaj saperzy zginęli na miejscu, czterech zostało przewiezionych do szpitali. Dwaj z nich zostali poważnie ranni.

Szefowa Prokuratury Rejonowej Katowice-Południe Bogusława Szczepanek-Siejka powiedziała, że wciąż nie zapadła formalna decyzja o wszczęciu śledztwa. Katowicka prokuratura, w której kilka miesięcy temu został utworzony dział ds. wojskowych, wykonuje czynności w tzw. niezbędnym zakresie. Chodzi o działania konieczne dla zabezpieczenia śladów i dowodów.

"Cały ten teren, na którym doszło do zdarzenia, jest usłany pociskami z okresu II wojny światowej"

Jak wyjaśniła Szczepanek-Siejka, w jednostce wojskowej, z której pochodzili żołnierze, została zabezpieczona dokumentacja. Jeszcze dzisiaj zostaną przesłuchiwani świadkowie, na miejscu pracują prokuratorzy z działu wojskowego naszej prokuratury oraz z wydziału wojskowego z Prokuratury Okręgowej w Warszawie, która docelowo będzie prowadziła śledztwo. Decyzja o przekazaniu sprawy do Warszawy zapadła z uwagi na wagę i charakter postępowania.

Prok. Szczepanek-Siejka zaznaczyła, że nie wiadomo, kiedy zostanie przeprowadzona sekcja zwłok zmarłych żołnierzy - na razie nie można do nich dotrzeć. Z tego samego powodu na razie nie jest też możliwe przeprowadzenie oględzin miejsca wypadku.

Cały ten teren, na którym doszło do zdarzenia, jest usłany pociskami z okresu II wojny światowej. Musi tam wejść grupa saperska, która rozminuje teren - tak, by mógł wejść na miejsce prokurator i żandarmeria, która będzie wykonywać czynności - wyjaśniła.

Eksplozja nastąpiła w kompleksie leśnym między Kuźnią Raciborską a Rudą Kozielską, około kilometra od najbliższych dróg - ulic Pańskiej i Leśnej. Żołnierze mieli rozbroić niewybuchy znalezione trzy dni wcześniej i zabezpieczone do przyjazdu saperów. Prawdopodobnie były to pociski artyleryjskie z czasów II wojny światowej. Specjaliści mieli je unieszkodliwić.

Czterech saperów zostało rannych

W wybuchu ciężko rannych zostało dwóch saperów, dwóch kolejnych odniosło lżejsze obrażenia. Jeden z nich został wypisany ze szpitala, trzech kolejnych pozostaje w placówkach w Sosnowcu i Siemianowicach Śląskich. Jeden z żołnierzy przebywa w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym im. św. Barbary w Sosnowcu w skrajnie ciężkim stanie, lekarze utrzymują go w śpiączce.

W naszej ocenie stan zdrowia tego pana jest skrajnie ciężki - to znaczy, że jest w stanie bezpośredniego zagrożenia życia - powiedziała podczas briefingu prasowego w Sosnowcu dyrektor Szpitala im. św. Barbary dr Alicja Cegłowska.

Neurochirurg Wojciech Kaspera sprecyzował, że mężczyzna ten doznał ciężkich obrażeń w zakresie twarzoczaszki oraz ciężkiego urazu czaszkowo-mózgowego. We wtorek zaopatrzono rany i przeprowadzono badania, w tym tomografię komputerową głowy.

Badanie wskazało, że stan obrażeń w zakresie mózgowia i złamań podstawy czaszki jest stabilny. Pacjent jest leczony na oddziale intensywnej opieki medycznej. Rokowania są niepewne, stan bardzo ciężki, możliwy jest każdy scenariusz - powiedział lekarz.

Dwaj pozostali żołnierze zostali przewiezieni do Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich. Jeden z saperów leży na oddziale intensywnej terapii, drugi z mężczyzn jest przytomny i przebywa na oddziale chirurgii - jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.

Śledztwo poprowadzi prokuratura w Warszawie

Warszawska prokuratura okręgowa wszczęła śledztwo w sprawie sprowadzenia zagrożenia dla życia i zdrowia wielu osób w związku z eksplozją niewybuchu w Kuźni Raciborskiej.

Jak przekazał rzecznik warszawskiej prokuratury prok. Łukasz Łapczyński, prokuratorzy prowadzą czynności na miejscu zdarzenia w koordynacji z czynnościami saperskimi. Z uwagi na wagę śledztwa, sprawa została przekazana z Prokuratury Rejonowej Katowice-Południe do Wydziału ds. Wojskowych Prokuratury Okręgowej w Warszawie.

Prok. Łapczyński podkreślił, że postępowanie prokuratorskie prowadzone jest w sprawie sprowadzenia zdarzenia zagrażającego życiu i zdrowiu wielu osób mającego postać eksplozji materiałów wybuchowych - niewybuchów amunicji artyleryjskiej i innych pochodzących z okresu II Wojny Światowej, w wyniku czego śmierć poniosło dwóch, zaś obrażeń ciała - w tym o cechach ciężkiego uszczerbku na zdrowiu - doznało czterech innych.

Z ustaleń śledczych wynika, że o znalezisku niewybuchów powiadomił wcześniej policję miejscowy leśniczy. Policjanci przekazali następnie zgłoszenie właściwej jednostce wojskowej, która przystąpiła do wykonywania czynności