W krakowskich przychodniach tworzą się ogromne kolejki. Lekarze pierwszego kontaktu dziennie przyjmują od 50 do 70 przeziębionych osób - informuje "Gazeta Krakowska".

Większość to przedszkolaki i uczniowie. W wielu miejscach, by wykluczyć kontakt chorych ze zdrowymi, zamykane są punkty szczepień i poradnie zdrowego dziecka.

Renata Szarek z Niepublicznego Zakładu Opieki Zdrowotnej "Medicina" potwierdza, że pacjentów jest wyjątkowo dużo. Lekarze pierwszego kontaktu pracują do późnych godzin wieczornych. Ale i tak chorych nie ubywa.

W ostatnich dniach liczba chorych błyskawicznie wzrosła. Jak relacjonują kierownicy NZOZ-ów, pacjentów jest dwa razy więcej niż zazwyczaj o tej porze roku. W tym tygodniu przyjmuję wyjątkowo dużo maluchów - mówi Teresa Chwaja, pediatra z NZOZ Biały Prądnik. Podliczyłam, że dziennie badam co najmniej 40 dzieci - dodaje.

Dlaczego w tym tygodniu wśród mieszkańców Krakowa przybyło aż tylu chorych? Lekarze uspokajają: nie ma epidemii. Na razie. Na pewno nie jest to grypa - twierdzi Katarzyna Stein-Sedlak. Myślę, że wzrost liczby chorych to efekt załamania pogody. Nie było zbyt zimno, ani też zbyt ciepło. Mrozik polepszy sytuację - dodaje rozmówczyni "Gazety Krakowskiej".