Bombiarz z Krakowa jest niepoczytalny. To już druga - identyczna - opinia wydana przez psychiatrów. Oznacza ona, że coraz bardziej możliwe jest, że Rafał K. nie odpowie przed sądem za podkładanie bomb, zranienie pięciu osób i kilka podpaleń.

Psychiatrzy uznali, że Rafał K. był niepoczytalny w czasie, kiedy podpalał samochody i domy. Osoba chora psychicznie, niepoczytalna w czasie popełniania przestępstwa, nie może być skazana na karę więzienia.

Prokuratura do końca marca przedłużyła śledztwo w sprawie krakowskiego bombera. Jeśli w tym czasie nie pojawią się nowe dowody obciążające bombera, to prokuratorzy wystąpią z wnioskiem o umieszczenie przestępcy w zamkniętym szpitalu psychiatrycznym. Nie wiadomo, ile czasu tam może spędzić. Wiadomo, że wymaga leczenia, bo bez terapii może w przyszłości popełniać podobne przestępstwa.

Bombera zatrzymano przed planowanym zamachem

W czerwcu i lipcu 2011 roku doszło do serii eksplozji ładunków wybuchowych domowej konstrukcji. Najpierw 29 czerwca w rejonie Borku Fałęckiego w dwóch wybuchach zostały ranne trzy osoby. Pierwsza eksplozja miała miejsce przy ul. Siarczanej, gdy 52-letnia właścicielka domu jednorodzinnego otwierała pilotem bramę garażu. Kobieta oraz jej 22-letni syn zostali ranni. Druga eksplozja nastąpiła przy ul. Jeleniogórskiej, gdy 55-latek próbował przenieść coś z piwnicy.

Następnie 14 lipca doszło do eksplozji w jednym z bloków mieszkalnych przy ulicy Skarżyńskiego w Nowej Hucie. Ranny został 35-letni mężczyzna, który znalazł paczkę przed drzwiami swojego mieszkania. W trakcie jej rozpakowywania nastąpił wybuch. 17 lipca podczas wybuchu kolejnego ładunku ranny został 65-latek. Bombę znalazł na swojej posesji.

22 lipca w piwnicy jednorodzinnego domku, w którym samotnie mieszkał 38-latek, policjanci znaleźli gotową bombę oraz elementy materiałów wybuchowych, które miały służyć do budowy kolejnych ładunków. Policjanci zatrzymali go kilka godzin przed planowanym zamachem.

Rafał K. działał sam. Ładunki wybuchowe podkładał na podstawie subiektywnych kryteriów i z poczucia zagrożenia oraz opuszczenia. Wystarczyło, że ktoś jechał za szybko, popatrzył na niego, miał taką, a nie inną rejestrację - i stawał się celem ataku. W sumie prokuratura przedstawiła mu 35 zarzutów.