"Przygotowujmy się na różne sytuacje, nic nie może uśpić naszej czujności i na pewno takie słowa tego nie powodują, a wręcz przeciwnie" - powiedział Władysław Kosiniak-Kamysz. Minister obrony narodowej odniósł się do wypowiedzi Władimira Putina, który w rozmowie z Tuckerem Carlsonem stwierdził, że nie jest zainteresowany inwazją na Polskę.

Władimir Putin udzielił we wtorek wywiadu Tuckerowi Carlsonowi - amerykańskiemu prezenterowi telewizyjnemu, słynącego z prorosyjskich i proputinowskich poglądów. Rozmowa została nagrana we wtorek w Moskwie i wykorzystana przez kremlowską propagandę.

To pierwszy wywiad, jakiego prezydent Rosji udzielił zachodniemu dziennikarzowi od czasu, gdy prawie dwa lata temu - 24 lutego 2022 roku - Rosja rozpoczęła inwazję na Ukrainę. Warto jednak zaznaczyć, że wielu dziennikarzy starało się o wywiad z rosyjskim przywódcą, ale Kreml zawsze odmawiał.

Tucker Carlson opublikował wywiad w swoich mediach społecznościowych. Komentatorzy są zdania, że trwająca dwie godziny rozmowa bardziej przypominała talk-show. Poruszono w niej kilka tematów, m.in. wojnę w Ukrainie, NATO, rosyjską historię i relację Rosji ze Stanami Zjednoczonymi.

Nie zabrakło też wątku polskiego. Władimir Putin, zapytany, czy wyobraża sobie scenariusz, w którym wysłałby rosyjskie wojska do Polski, członka NATO, odpowiedział: Tylko w jednym przypadku, jeśli Polska zaatakuje Rosję. Dlaczego? Ponieważ nie jesteśmy zainteresowani Polską, Łotwą ani żadnym innym miejscem. Dlaczego mielibyśmy to robić? Po prostu nie mamy żadnego interesu. 

"Nic nie może uśpić naszej czujności"

Na piątkowej konferencji prasowej o komentarz do tych słów poproszony został Władysław Kosiniak-Kamysz. Dziennikarze dopytywali, czy ta wypowiedź nie kojarzy mu się z padającymi w przededniu inwazji Rosji na Ukrainę zapewnieniami prezydenta Rosji, że nie zamierza atakować Ukrainy.

Minister obrony narodowej odpowiedział, że "im bardziej się powtarza, że się czegoś nie ma w planach, to pewnie tym bardziej trzeba być podejrzliwym szczególnie w stosunku do tych słów", które słusznie zostały przypomniane.

Szef MON podkreślił, że wtedy nie tylko rosyjski przywódca, ale również wysocy rangą przedstawiciele Federacji Rosyjskiej zapewniali, iż gromadzenie wojsk przy granicy z Ukrainą to tylko manewry czy sprawdzanie zdolności operacyjnych, a nie przygotowanie do inwazji. Róbmy swoje, przygotowujmy się na różne sytuacje, nic nie może uśpić naszej czujności i na pewno takie słowa tego nie powodują, a wręcz przeciwnie - dodał.

Te słowa nie mają żadnej wiarygodności. Polska ma do wykonania swoje zadania jako państwo członkowskie NATO i Unii Europejskiej. Polska i jej władze mają swoje zobowiązania, przede wszystkim wobec swoich obywateli. (...) Racją stanu Polski jest zapewnienie bezpieczeństwa. Nie poczucia bezpieczeństwa, tylko zapewnienie bezpieczeństwa Polsce - podkreślił szef resortu obrony.